Posłowie PiS podczas prac nad ustawą przekonywali, że zmiany zwiększą bezpieczeństwo na drogach, a także upłynnią ruch w miastach. Koronnym argumentem za zniesieniem opłat ma być odpowiedź na społeczną potrzebę bezpłatnego korzystania z autostrad.
Realna pomoc czy marchewka?
Jak zadeklarował premier Mateusz Morawiecki, brak opłat za pierwsze odcinki, którymi zarządza Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad mają obowiązywać już od 1 lipca. Dwa przedmiotowe odcinki to A2 Konin – Stryków oraz A4 Wrocław – Sośnica. Opłata za korzystanie z tych autostrad wynosi w pierwszym przypadku 9,90 zł, a w drugim 16,20 zł.
Biorąc pod uwagę, że za przejazd autostradą A2 na odcinku Poznań Zachód- Modła (103 km) zapłacimy aktualnie 53 zł, a za przejazd A4 na odcinku Balice - Mysłowice (57 km) zapłacimy już 30 zł, zniesienie opłat na publicznych odcinkach zdaje się nie wpłynąć znacznie na zasobność portfela kierowców.
Znamiennym jest również fakt, iż Minister Infrastruktury Andrzej Adamczyk, jeszcze w grudniu zapowiadał sukcesywne wprowadzanie poboru opłat na kolejnych odcinkach autostrad. Co się zmieniło w ciągu sześciu miesięcy?
„Decyzja rządu o zniesieniu opłat za dwa odcinki autostrad zarządzane przez GDDKiA wydaje się kolejnym krokiem kampanii, mającym na celu zapunktowanie u kierowców przed nadchodzącymi wyborami. Zamiast podejmować długoterminowe działania w zakresie poprawy infrastruktury drogowej, rząd daje kierowcom tzw. marchewkę, dzięki której liczy na przychylność wyborców. Istnieje jednak ryzyko, że ta decyzja odbije się negatywnie na jakości dróg i budżecie państwa w przyszłości” – komentuje Marek Trofimiuk, ekspert serwisu autobaza.pl.
Kto zapłaci za darmowe autostrady?
Według PiS celem nadrzędnym ustawy ma być utrzymanie, a nawet zwiększenie możliwości komunikacyjnych obywateli oraz zmniejszenie wydatków, które ponoszą kierowcy samochodów osobowych.
W trakcie prac nad ustawą Minister Infrastruktury Andrzej Adamczyk zapewniał, że budżet państwa jest w znakomitej kondycji i dlatego można podjąć decyzję o zdjęciu opłat za państwowe autostrady. Z kolei Cezary Grabarczyk (KO) podsumował, że zniesienie opłat za przejazd pozbawi Krajowy Fundusz Drogowy 230 mln zł.
Biorąc pod uwagę, że rząd nie posiada własnych pieniędzy, a jedynie dysponuje budżetem państwa, czyli obywateli, trudno tu mówić o darmowych autostradach. Utrzymanie całej infrastruktury czy remonty wymagają sporych nakładów finansowych, a te mają zostać pokryte z publicznych pieniędzy.
„Niewątpliwie zmiany w zarządzaniu autostradami są potrzebne, jednak warto byłoby znaleźć alternatywne rozwiązanie, które nie będzie obciążało tych obywateli, którzy z tych dróg nie korzystają. Rząd powinien zrewidować swoje plany i zastanowić się na przykład nad ujednoliceniem sposobu opłat na wszystkich odcinkach autostrad w Polsce, wprowadzeniem abonamentu za ich użytkowanie czy winietami”– podsumowuje Marek Trofimiuk ekspert serwisu autobaza.pl.
Rząd planuje zniesienie opłat na wszystkich krajowych autostradach. W tym celu prezes PiS, Jarosław Kaczyński zapowiedział przystąpienie do rozmów z zarządcami pozostałych płatnych odcinków. Projekt likwidacji bramek ma być gotowy po nowym roku.
Jak szacują eksperci, wykup lub wywłaszczenie koncesjonariuszy, niezależnie od sposobu, spowoduje obciążenie budżetu państwa lub Krajowego Funduszu Dróg (KFD) kwotą kilkunastu miliardów złotych wyłącznie za autostradę A2. Sejm, póki co nie sprecyzował w jaki sposób ma zamiar sfinansować ogłoszony pomysł.
Dziś autobaza.pl stanowi największą, niezależną bazę danych VIN z historią pojazdów dostępną na rynku europejskim. Działalność firmy ma realny wpływ na jakość pojazdów oferowanych na rynku wtórnym w Polsce.