Notka biograficzna przygotowana przez Dostojną Jubilatkę
Urodziłam się 1 kwietnia 1920 roku w miejscowości Piaski pod Piątkiem w powiecie Łowickim. W samym
środku obecnej Polski. Ale tamta Polska dopiero powstawała. Od nowa. To były ciężkie czasy. Ale pełne nadziei. Jako 16-letnia dziewczyna pojechałam do Warszawy. Pracować i przede wszystkim uczyć się. Nie zdążyłam...Niestety. Wybuchła II Wojna Światowa. Świst kuli przylatującej tuż obok mojego ucha pamiętam do dziś. Wróciłam w rodzinne strony.do Głowna. Tam poznałam mojego męża Jurka. Suknię ślubną szyłam sama. Mimo trudów prowadziłam życie rodzinne. Pracowałam też w kawiarni, a pod koniec okupacji w szpitalu. Wiosną 1945 roku urodziłam w nim moją córkę, która później sama została lekarzem. To podobno dobry znak. Pokoju. W lipcu 1945 roku postanowiliśmy z mężem wyruszyć na Zachód. Na Ziemie Odzyskane. Po nowe możliwości. Podróż z dwojgiem małych dzieci w wagonach towarowych zajęła nam ponad dwa tygodnie. Dotarliśmy do Szczecinka, a stamtąd wozem konnym do majątku Ekendaus (obecne Policko). Mąż został kierownikiem gorzelni. Kiedy po roku nie było już z czego produkować spirytusu, a Wojsko Polskie opuściło majątek, przenieśliśmy się do Szczeglina, a w 1952 roku do Koszalina. Wszędzie tam z mężem budowaliśmy Nową Polskę. Z wyciąganych przeze mnie z gruzów cegieł powstawała Warszawa. Oboje pracowaliśmy i podnosiliśmy swoje kwalifikacje. Będąc matką dwóch synów i dwóch córek ukończyłam wieczorowo technikum ekonomiczne. Moje życie zawodowe związane było z budownictwem mieszkaniowym. Najpierw Budowlane Przedsiębiorstwo Powiatowe, następnie Wojewódzki Zarząd Dyrekcji Budowy Osiedli Robotniczych, Wojewódzki Związek Spółdzielni Budownictwa Mieszkaniowego oraz Inwestprojekt. Z planami po ich zatwierdzenie latałam samolotem do Warszawy. Byłam dobrym pracownikiem. Za swój wkład w rozwój Koszalina zostałam odznaczona Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Srebrnym Krzyżem Zasługi, Odznaką Honorową Za zasługi w rozwoju Województwa Koszalińskiego oraz Złotą Odznaką centralnego Związku Spółdzielni Budownictwa Mieszkaniowego. Jednak nie tylko samą pracą człowiek żył. Karnawał. Tańce. Operetki. Szczególnie Lehara. Ładna sukienka w Galuxsie. Rodzinny zimowy wyjazd w góry. Diamenty? To jest moja czwórka dzieci, ośmioro wnuków i sześcioro prawnuków. Po przejściu na emeryturę hobbystycznie zajęłam się ogrodnictwem. Do dziś lubię spędzać czas na świeżym powietrzu. Kocham słońce. Kocham naturę. Zbieram grzyby w lesie, zioła na łące i co roku biorę udział w kaszubskich spływach kajakowych. Czasem gram w karty z koleżanką. Kocham ludzi. Kocham życie.