Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
wydarzenia

Profesor Tadeusz Piecuch nie żyje

Autor Ala 3 Maj 2018 godz. 20:04
W czwartek o godz. 13.15 zmarł po ciężkiej, długiej chorobie profesor Tadeusz Piecuch.

Prof. Piecuch przez blisko 30 lat był wykładowcą Politechniki Koszalińskiej. Koszalinianom dał się poznać jako pasjonat sportu. Aktynie działał w najpierw w sekcji piłki nożnej Gwardii Koszalin,anastępnie był jednym z twórców zespołu piłki ręcznej kobiet KU AZS Politechniki Koszalińskiej. 

Czytaj też

Prof. Tadeusz Piecuch: Zostałem w świetle kamer publicznie sponiewierany.

Wojciech Kukliński, fot. archiwum prof. Tadeusz Piecuch - 15 Października 2016 godz. 4:54
Władze Politechniki Koszalińskiej nie przedłużyły umowy o pracę z profesorem Tadeuszem Piecuchem. -  -     Panie profesorze, dlaczego musiał pan rozstać się z pracą na Politechnice Koszalińskiej? -   -    Bo podjęto decyzję, by nie przedłużać ze mną umowy o pracę. W czerwcu tego roku ukończyłem 70 lat,co dla profesorów tytularnych oznacza wiek emerytalny. Rektor to wyrzucenie mnie z uczelni uzasadnił  brakiem obciążenia dydaktycznego. -     -  Dlaczego pan uważa, że został wyrzucony? -    -   W minionym roku akademickim miałem jako profesor obciążenie 300 godzin na rok, w sytuacji, w której pensum dla profesora tytularnego wynosiło 210 godzin, a we wcześniejszych latach miałem przez wiele lat obciążenie roczne w granicach 400 godzin.  Na dodatek obecnie na Politechnice Koszalińskiej jest tak duża liczba emerytowanych profesorów, że nie jestem w stanie ich wszystkich wymienić. -     -  Proszę podać  jednak kilka przykładów… -       … tylko w tym roku po ukończeniu 70 lat zostali dalej zatrudnieni prof. Józef Borkowski (dalej kierownik Centrum Strugi Ciśnieniowej), prof. Wojciech Kacalak (dalej kierownik Katedry), prof. Bogusław Polak, prof. Kazimierz Szymański (dalej kierownik Katedry) itd. itd. Tylko nie profesor Tadeusz Piecuch… Na dodatek od wielu lat pracują na uczelni tacy emeryci jak między innymi prof. Białko, prof. Bujakiewicz, prof. Burakowski, prof. Filipkowski, prof. Pałkowski, prof. Storch, prof. Tarnowski, prof. Wasilewski, prof. Wierzcholski, prof. Zgórska, prof. Żarnowski itd. Dodam, że zatrudnionych jest także  wielu doktorów habilitowanych na etatach profesorów nadzwyczajnych czyli tzw. profesorów uczelnianych, których doprawdy trudno mi wymienić i zliczyć.  -     -  Czuje się pan skrzywdzony tą decyzją? -    -   Panie redaktorze, co to za słowo skrzywdzony? Skrzywdzony to może być uczeń, który dostał 3 a zasłużył na 4.  Ja zostałem w świetle kamer publicznie sponiewierany. W ten sposób władze uczelni pokazały całemu środowisku akademickiemu Politechniki Koszalińskiej, że następny który spróbuje podskoczyć będzie wyglądał  tak jak ja albo prof. Gizowski  (o sprawie prof. Gizowskiego pisaliśmy  w tym materiale. -  - W jaki sposób „próbował pan podskoczyć”? - - Miałem cywilną odwagę podnosić sprawy wątpliwe etycznie. Ujawniać działania, które - w mojej ocenie - miały znamiona szkodzenia naszej uczelni. Dzisiaj ponoszę konsekwencję swojej uczciwości, bezkompromisowości w tępieniu zła i patologii. -     -  Co dla pana jest złem i patologią? -     -  Panie redaktorze, chyba pan żartuje! Obecnie o ile mi wiadomo toczą się - jak choćby w przypadku prof. Gizowskiego - postępowania prokuratorskie.  Jestem przekonany, że po ich zakończeniu o naszej uczelni znów niestety będzie głośno. -     -  Skąd ma pan taką wiedzę o tych sprawach? -     -  Przez ponad dwadzieścia lat byłem członkiem senatu, w którym i do dzisiaj zasiadam z głosem w dyskusji. Jako szef związku zawodowego nie mogę jednak brać udziału w głosowaniach. Przez trzy kadencje byłem członkiem senackiej komisji ekonomicznej no i jako szef związku odbierałem ogromną liczbę skarg od pracowników. - Ile lat przepracował pan w tej najważniejszej koszalińskiej uczelni? -     -  Formalnie pracę rozpocząłem 1 stycznia 1988 roku ratując swoją osobą samodzielnego pracownika nauki nabór na kierunek inżynierii środowiska, gdzie wówczas nie było ani jednego samodzielnego pracownika naukowego  dyscypliny nauk technicznych. Wówczas pracujący tam prof. Berliński i doc. Malej byli przyrodnikami, a więc nie mogli być wliczani w pierwszym rzędzie do kierunku technicznego. -    -   A kiedy ją pan zakończył? -      - Pracę w Politechnice Koszalińskiej zakończyłem trzydziestego  września br. Zamiast tradycyjnego „zegarka od firmy dla emeryta” otrzymałem od pani dziekan nakaz natychmiastowego opuszczenie mojego gabinetu, w którym znajduje się chyba ze trzy tony książek. Takie oto spotkało mnie podziękowanie za to, co zrobiłem dla tej uczelni, która jest dla mnie wszystkim, z którą w całej Polsce w mojej branży moja osoba jest kojarzona i, z którą ja się utożsamiam. Jest mi trudno po prostu wyobrazić sobie, że nagle moje nazwisko ma firmować jakąś inną uczelnię. Kocham Politechnikę Koszalińską., a  zostałem z niej wykopany. Nie miało  żadnego znaczenia, że jestem odznaczony Medalem za zasługi dla Miasta Koszalina, Medalem Gryfa Zachodniopomorskiego, Diamentową Odznaką Zasłużonego dla Rozwoju Piłki Ręcznej w Polsce, Złotą Odznaką Okręgowego Związku Piłki Nożnej w Koszalinie, Złotym Medalem Janusza Kusocińskiego, tytułem Menagera Sportu Pomorza Środkowego, że jestem autorem dwudziestu dziewięciu podręczników i monografii, że wypromowałem dziewięciu doktorów nauk technicznych z których dwóch jest po habilitacji, że mam jedenaście udokumentowanych wdrożeń technologii, a nie za przeproszeniem widelca, że wypromowałem około czterystu magistrów inżynierów, że kilkanaście kluczowych zawodniczek występującej w superlidze koszalińskiej drużyny   piłki ręcznej kobiet to moje dyplomantki, że jako prezes AZS wszcząłem logistykę budowy hali widowiskowo-sportowej, że gazeta MIASTO to mój pomysł, że uruchomienie pedagogiki to pomysł mojej żony Izabeli Piecuch. Dalej pracują za to ci, którzy dla tej uczelni, dla tego miasta zrobili znacznie mniej, albo w ogóle nic. -     -  Co  zamierza pan robić na emeryturze? -    -   Nie wiem. Na pewno mój powrót do działalności społecznej jest niemożliwy. Będąc w sytuacji, w której z dnia na dzień postawiły mnie władze uczelni stanąłem przed olbrzymimi problemami. Głównie finansowymi. Powiem tak: mam kłopoty z dotrwaniem do końca miesiąca.  Taka jest brutalna prawda o emerytowanym profesorze Politechniki Koszalińskiej. -      -  Dziękuję za rozmowę     Politechnika Koszalińska nie podała powodów nie przedłużenie umowy z prof. Piecuchem.  W e-mailu podpisanym przez  Agnieszkę Kowalską rzecznika prasowego Politechniki Koszalińskiej przeczytaliśmy:  „Sprawa zatrudnienia naszego byłego pracownika nie jest informacją publiczną i objęta jest ochroną danych osobowych. Dlatego uczelni nie wolno udzielać takich informacji”. -