Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
wydarzenia

Odpowiedź TOZ. Weterynarze wzywają prezydenta do usunięcia naruszenia prawa.

Autor Ala 1 Czerwca 2017 godz. 6:25
Po naszym materiale "Małe sarny pomagać, czy nie pomagać" powiatowy lekarz weterynarii wydał oświadczenie, a 28 koszalińskich lekarzy weterynarii wezwało prezydenta Koszalina do usunięcia naruszenia prawa.

Sprawa opieki nad dzikimi zwierzętami  mieście budzi coraz większe emocje. Otrzymaliśmy oświadczenie Powiatowego Lekarza Weterynarii. Oto jego treść: 

Otrzymaliśmy także podpisane przez koszalińskich weterynarzy "Wezwanie Prezydenta Miasta do usunięcia naruszenia prawa:
Do powyższych oświadczeń odniosło się TOWARZYSTWO OPIEKI NAD ZWIERZĘTAMI w Polsce Oddział w Koszalinie, które twierdzi, że zgodnie z  ustawą o ochronie przyrody,  każdy może udzielić pomocy zwierzowi transportując go do weterynarza lub wyspecjalizowanego ośrodka. Ponadto TOZ oświadcza, że od początku roku ma podpisaną umowę z gabinetem weterynaryjnym TELVET na pomoc rannym, dzikim zwierzętom. 
Art. 52. ustawy o Ochronie Przyrody
 2. W stosunku do gatunków zwierząt objętych ochroną gatunkową mogą być wprowadzone, w przypadku braku rozwiązań alternatywnych i jeżeli nie są szkodliwe dla zachowania we właściwym stanie ochrony dziko występujących populacji chronionych gatunków zwierząt, odstępstwa od zakazów:
 4) chwytania zwierząt rannych lub osłabionych w celu udzielenia im pomocy weterynaryjnej i przemieszczania ich do ośrodków rehabilitacji zwierząt; 
 

Czytaj też

Rusza śledztwo przeciwko Towarzystwu Opieki nad Zwierzętami w Koszalinie

Ala, fot. archiwum - 22 Sierpnia 2018 godz. 4:41
Prokuratura Okręgowa w Koszalinie zdecydowała, że wszczyna śledztwo "w sprawie o sprowadzenie niebezpieczeństwa dla zdrowia i życia wielu osób poprzez spowodowanie zagrożenia epidemiologicznego, choroby zakaźnej i zarazy zwierzęcej (od 2011 r. do marca 2017 r.). poprzez niespełnienie wymagań weterynaryjnych dla prowadzenia Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt "Leśny zakątek"przez osoby reprezentujące Towarzysko Opieki nad Zwierzętami w Polsce Oddział w Koszalinie. O sprawie konfliktu w "Leśnym zakątku" informowaliśmy w lutym ubr. w materiale " Człowiek człowiekowi" . Przypomnijmy, ówcześni pracownicy schroniska złożyli do prokuratury doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez zarządzający schroniskiem, miejscowy oddział Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Twierdzili, że są zmuszani do transportowania i składowania na terenie schroniska padłych zwierząt dzikich i domowych.  - Zmuszanie nas do zajmowania się i sprawowania opieki nad przywożonymi do schroniska dzikimi zwierzętami wykracza poza nasze kompetencje i obowiązki – informowała Małgorzata Leśniewska. Teraz sprawa ta będzie miała dalszy ciąg, a śledczy sprawdzą czy doszło do zagrożenie epizootycznego. A jeżeli tak, to kto je spowodował. 

Małe sarny – pomagać, czy nie pomagać?

Ala, fot. Bogumiła Tiece - 22 Maj 2017 godz. 11:12
W maju i czerwcu pojawiają się przypadki znajdowania w trawie koźląt. Zdarza się, że matka ginie i zostawia maluchy Co mamy zrobić, aby im pomóc i nie skazywać na życie w niewoli? Nie powinniśmy zbliżać się ani tym bardziej dotykać zwierzęcia. Musimy uzbroić się w cierpliwość i obserwować. Nawet przez kilka godzin.  Dopiero gdy o zachodzie słońca matka się nie pojawi, mamy prawo zastanowić się nad interwencja. Sytuacja zmienia się, gdy w wypadku komunikacyjnym - na naszych oczach -  ginie mama koźlaka lub inni ludzie już wzięli zwierzątko na ręce. Zapach człowieka może bardzo zaniepokoić łanię. Potem może ona porzucić swoje młode, a tym samym skazać je na śmierć.  Zdarzają się jednak nietypowe sytuacje. Oto relacja Bogumiły Tiece, inspektora TOZ w Polsce Oddział w Koszalinie: "Otrzymałam  informacje, że na stacji BP,  pracownicy znaleźli  małą  sarenkę. Była zmarznięta i słaba, leżała przy dystrybutorze na betonie. Pracownicy wzięli ją na zaplecze, aby ogrzać. Odebrałam  malucha i  natychmiast  skontaktowałam się  z ośrodkiem rehabilitacji dzikich zwierząt.  Otrzymałam wytyczne co do tymczasowej opieki na zwierzaczkiem.  Był weekend.  Wieczorem  szukałam śladów matki w okolicach stacji, zostawiając na trawie sarnie dziecko na pewien czas i bacznie obserwując. To ruchliwe miejsce. Mieszkańcy wyprowadzają tam   psy a z drugiej strony pędzą auta. Całkiem  możliwe, że matka zginęła pod kołami auta a może ktoś przywiózł sarenkę na stacje nie wiedząc  jak  się  nią opiekować  po zabraniu z lasu,  może matka tak się spłoszyła , że nie wróci Było pewne, że nie mogę zostawić słaniającej się na nóżkach  maleńkiej , wychudzonej sarenki na pewną śmierć głodową lub rozszarpanie przez psy. Karmiłam ją przez weekend mlekiem kozim zgodnie z zaleceniami specjalistów z ośrodka dla dzikich zwierząt . W poniedziałek miała jechać do azylu dla dzikich zwierząt przy parku wolińskim. Gdy szykowałam malucha do drogi, weszli do mojego ogródka panowie z  inspekcji weterynaryjnej w asyście policji - z zarzutami , że przetrzymuję dzikie zwierze. Nie przetrzymuję, a niosę pomoc. Panów  nie interesował stan   zwierzaka, ani gdzie go wiozę. Zainteresowali się tym, jakim środkiem transportu mam zamiar zawieźć sarenkę. Ustawa o Ochronie Przyrody art. 52 zezwala na pomoc rannym  lub osłabionym zwierzętom  dzikim  w celu udzielenia im pomocy weterynaryjnej i przemieszczania ich do ośrodków rehabilitacji zwierząt.  Powiatowy lekarz weterynarii twierdzi, że zachowałam się niehumanitarnie. Według niego powinnam zostawić malutką  sarenkę gdzieś w lesie.  Nie wiemy  jednak co stało się z matką. Może ktoś malucha porwał z lasu i porzucił w mieście.  Weterynarz  powołuje się na zdjęcia chodzącej blisko lasu od strony giełdy  samochodowej sarny w czasie laktacji. Takich saren obecnie jest pełno. Przypominam, że mamy okres lęgowy.  Nie ma żadnej gwarancji, że owa sarna to  matka tej znalezionej  na BP.  Uważam, że powiatowy lekarz weterynarii zamiast podejmować takie bezzasadne interwencje powinien poświęcić więcej czasu na uświadomienie ludziom, jak powinni zachowywać się w takich sytuacjach. Korzystając z okazji powiem, że w sytuacji, w której znaleźliśmy sarenkę powinniśmy: nie podejmować zbyt pochopnie interwencji. Starać się jak najszybciej powiadomić specjalistę. Wskaże nam on działania, które zwiększą szanse na przeżycie zwierzęcia. nigdy nie biegnijmy za zwierzęciem. Jeżeli jest na tyle mocne, że ucieka, to długotrwały pościg szczególnie w upalny dzień skończy się jego śmiercią. Ucieczka w panice zwierzęcia to także narażenie go na dodatkowe niebezpieczeństwo urazu. podczas unieruchamiania sarny uważajmy na to, by zachowywać się spokojnie.  zawsze zakryjmy jej oczy. Oszczędzi jej to stresu, jakim jest bliski kontakt z człowiekiem".  

TOZ: Psy i koty mają opiekę

ekoszalin za TOZ Koszalin - 19 Maj 2017 godz. 11:28
Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami w Polsce Oddział w Koszalinie oświadcza, że decyzja z dnia 12.05.2017 roku, wydana przez Powiatowego Lekarza Weterynarii, dotycząca zakazu prowadzenia schroniska dla zwierząt w Koszalinie przez Oddział w Koszalinie, została doręczona TOZ w Polsce Oddział w Koszalin w dniu 16.05.2017r., w godzinach popołudniowych. Z całą mocą należy podkreślić, że przedmiotowa decyzja nie jest ani ostateczna, ani prawomocna. TOZ w Polsce Oddział w Koszalinie oświadcza, że odwoła się od opisanej wyżej decyzji do Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii. Co najmniej do czasu rozpatrzenia odwołania, TOZ w Polsce Oddział w Koszalinie jest w dalszym ciągu uprawniony prowadzić schronisko w Koszalinie na dotychczasowych zasadach.               Na marginesie należy podkreślić, iż w ostatnim czasie Powiatowy Lekarz Weterynarii kilkukrotnie wydawał niekorzystne dla TOZ w Polsce Oddział w Koszalinie decyzje, które następnie były przez organ drugiej instancji uchylane. TOZ w Polsce Oddział w Koszalinie ma nadzieję, że tak też będzie i w tym przypadku. Tym bardziej więc, na tym etapie postępowania (tj. przed rozpatrzeniem odwołania) nie można ferować zbyt pochopnych wyroków co do sposobu prowadzenia schroniska dla zwierząt w Koszalinie.               TOZ w Polsce Oddział w Koszalinie przy tym wyraźnie zaznacza, że w marcu 2017 r. miała miejsce kompleksowa kontrola schroniska ze strony Urzędu Miasta. Kontrola ta nie wykazała nieprawidłowości. Ponadto, wszystkie doręczane TOZ w Polsce Oddział w Koszalinie zalecenie Powiatowego Lekarza Weterynarii były na bieżąco realizowane, o czym świadczą protokoły z przeprowadzanych przez PIW kontroli (notabene tylko w tym roku były już 4 takie kontrole).                TOZ w Polsce Oddział w Koszalinie obecnie przechodzi proces reorganizacji, zarówno na szczeblu oddziału, jak i w samym schronisku. Została zatrudniona nowa osoba na stanowisku p.o. kierownika, ze względu na to, że poprzednia kierownik przebywa obecnie na długotrwałym zwolnieniu lekarskim.   Nie można zapominać, że TOZ Koszalin prowadzi schronisko od 2009 roku. Przez ten okres Oddział TOZ w Koszalinie prowadził liczne działania edukacyjne w zakresie humanitaryzmu wobec zwierząt oraz interwencje dobrostanu zwierząt (w większość na terenach wiejskich). Inspektorzy TOZ przeprowadzają rocznie ponad 100 takich interwencji. TOZ w Polsce Oddział w Koszalinie wspiera również społecznych opiekunów kotów, rozdając karmę i finansując sterylizację kotów. W tym roku, od stycznia do marca, wydano opiekunom kotów 700kg karmy, pochodzącej ze zbiórek oraz z darowizn uzyskanych od firmy ZOOPLUS.   Celem TOZ w Polsce Oddział w Koszalinie zawsze jest dobro zwierząt. Wszystkie podejmowane przez TOZ działania zorientowane są właśnie na osiągnięcie powyższego celu. Co ważne, TOZ w Polsce Oddział w Koszalinie również z w własnych środków pokrywa bieżące potrzeby schroniska. W tej sytuacji rozpowszechnianie, w ostatnim czasie, krzywdzących i nieprawdziwych informacji na temat działań TOZ w Polsce Oddział w Koszalinie nie tylko narusza jego dobra osobiste, ale po prostu jest zwyczajnie krzywdzące i niesprawiedliwe.   Na zakończenie TOZ w Polsce Oddział w Koszalinie chciałby przedstawić podstawowe dane dotyczące schroniska w Koszalinie, które obrazują, z jednej strony jego zaangażowanie w opiekę nad zwierzętami, a z drugiej, realne efekty jego działań. I tak, od roku 2013 koszty funkcjonowania schroniska przedstawiają się w następujący sposób:     Rok Koszt całkowity zadania Udzielona dotacja Środki własne TOnZ w zł wg umowy   faktyczny w zł Wg umowy w zł Faktycznie wykorzystane w zł Wg umowy z Miastem w zł Faktycznie poniesione w zł 2013 724.000,00 725.892,00 700.000,00 699.785,00 24.000,00 26.107,00 2014 724.000,00 750.285,00 700.000,00 699.739,00 24.000,00 50.546,00 2015 724.000,00 811.481,00 700.000,00 699.731,00 24.000,00 111.750,00 2016 750.000,00 874.065,42 700.000,00 699.981,00 50.000,00 104.320,09   Odnośnie zakupu karmy na potrzeby schroniska, koszty te wynosiły:   Rok Koszt całkowity zakupu karmy w zł z dotacji w zł koszt TOZ  w zł Wartość karmy pozyskanej przez TOZ Koszalin w zł 2014 26.825,83 26.825,83 0 92.060,29 2015 13.956,01 6.999,93 6.956,47 145.314,74 2016 3.463,78 3.181,79 281,99 203.254,50   Koszty wynagrodzeń oraz koszty opieki weterynaryjnej wynosiły:   Rok Koszt wynagrodzeń na umowę o pracę Koszty opieki weterynaryjnej 2014 326.568,68 157.686,59 2015 356.224,52 169.754,32 2016 413.289,21 204.105,00     W 2016 roku do schroniska przyjęto łącznie 514 psów i 548 kotów. Na domy tymczasowe wydano 422 psy i  208 kotów, na domy stałe wydano zaś 271 psów i 72 koty. Jednocześnie, w tym okresie, wysterylizowano 119 suk oraz 165 kocic, wykastrowano 169 psów i 98 kocurów.

Od 15 bm. "Leśny zakątek" zamknięty

Ala za FB/Dorota Róża Chałat, fot.archiwum - 16 Maj 2017 godz. 6:32
15 maja Powiatowy Lekarz Weterynarii wydał decyzję o odebraniu koszalińskiemu schronisku, numeru weterynaryjnego pozwalającego na prowadzenie placówki - poinformowała Dorota Róża Chałat, radna koszalińskiej Rady Miejskiej. Od 15.05. schronisko zostało zamknięte, tzn.nie przyjmuje nowych zwierząt. Decyzja, ta jest następstwem złożenia zawiadomienia przez pracowników dotyczącego łamania obowiązujących przepisów poprzez wyjazdy interwencyjne do zwierząt dzikich. - Dzikie zwierzęta nie mogą przebywać w tych samych obiektach, w których przebywają psy i koty, nie można też używać tego samego sprzętu do pomocy jednym i drugim - mówi Marek Kubica, Powiatowy Lekarz Weterynarii w Koszalinie. - Podobnie niewskazane jest, aby osoby na co dzień przebywające i opiekujące się zwierzętami domowymi, miały styczność z dziką zwierzyną - dodał. Na tym nie koniec sprawy "schroniska". Czekamy bowiem na wyniki kontroli Powiatowej Inspekcji Pracy oraz prezydenta Koszalina.