Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
kultura

Tłumne Kamerynki

Autor Robert Kuliński 26 Lipca 2015 godz. 20:18
Kolejna odsłona cyklu koncertów kameralnych z udziałem muzyków Filharmonii Koszalińskiej, przyciągęła prawdziwe tłumy słuchaczy. Publiczność urzekł Zespół Quartetto Giovane, czyli w wolnym tłumaczeniu Kwartet Młodych.

Pomimo klasycznego wstępu, program koncertu pełen był muzyki popularnej. Na początek zabrzmiał najsłynniejszy utwór Wolfganga Amadeusza Mozarta „Eine kleine Nachtmusic”, kolejne kompozycje odbiegały od repertuaru dla zagorzałych melomanów.

Być może, to tytuł koncertu „Pół żartem, pół serio” sprawił, że galeria City Boxu pękała w szwach. Stale przybywający słuchacze, zajmowali każdy dostępny skrawek wolnej przestrzeni, aby przycupnąć i wysłuchać propozycji muzycznej kwartetu. Obsługa lokalu zareagowała dość flegmatycznie i zbyt późno

„zorganizowała” tzw. „dostawki”. Część słuchaczy samodzielnie zajęła się rozstawianiem dodatkowych krzeseł, inni okupowali parapety, a pozostali  zdecydowali się uczestniczyć w koncercie na stojąco.

Grupa w składzie: Justyna Wieczorek (wiolonczela), Małgorzata Niemiec (altówka), Marcin Orłowski (II skrzypce) i Piotr Jakubowski (I skrzypce), zaprezentowała prawdziwy miszmasz muzyczny. Zabrzmiały utwory filmowe, standardy jazzowe i rag time, nie mogło zabraknąć też tanga. Największe owacje  wzbudziły jednak smyczkowe wersje utworów sławetnej Czwórki z Liverpoolu, czyli The Beatles. Dobór kompozycji nie był zaskoczeniem. Musiały zabrzmieć ballady spod ręki Paula McCartneya, czyli „Michelle” i „Yesterday” . Dużym zaskoczeniem było także opracowanie jednej z największych rockowych suit autorstwa Jimmiego Page'a „Stairway to heaven”.


Publiczność była urzeczona, choć nie zawsze muzykom udało się zagrać w pełni swobodnie. Być może zespół musi się jeszcze „dotrzeć”.  Jazzowy standard Gershwina „Summertime” zamiast leniwie, zabrzmiał pogrzebowo, natomiast „My way” z repertuaru Franka Sinatry - mdło. Jednak nie można pominąć fantastycznej energii i pięknych barw przy interpretacji kompozycji z filmu „Pan i Władca na krańcu świata”.  Świetnie  zabrzmiał też utwór Jacoba Thune Hansena Gade znany jako „Tango zawiść, zazdrość”, gdzie muzykom udało się wydobyć  ujmującą głębię.

Bardzo liczna publiczność domagała się bisu. Muzycy z lekką nieśmiałością wykonali na pożegnanie neapolitańską pieśń „'O sole mio”. Kolejne popołudnie z muzyką karalną doskonale wpisało się w atmosferę  leniwej niedzieli.