Koszalińskie brzmienie undergroundu
2013-11-27 22:35:00 Robert Kuliński
Postanowiłem porozmawiać z zespołem o historii, zmianach i muzyce. W rozmowie udział wzięli: Andrzej Szawczuk - gitara, Joker- bass oraz Maru. Pytania zadaje: Robert Kuliński.
Co się stało, że nie ma dzisiaj z wami perkusisty – Kaja?
Andrzej Szawczuk: Niestety choróbsko zmogło naszego garowego.
Jak do tego doszło, że postanowiliście założyć zespół? Nie jest to wcale takie oczywiste, że kiedy słucha się muzyki to od razu trzeba zacząć grać w kapeli.
AS: Zaczęło się od tego, że chcieliśmy się napić piwa. Kupiliśmy browar. Podczas rozmowy, stwierdziliśmy, że możemy nie tylko słuchać muzyki, ale też ją grać. Wszyscy mamy swoje zajawki muzyczne. Kilka lat temu padło hasło, aby zmontować zespół i tak powolutku się to kręci.
Początki jednak nie były łatwe, prawda?
AS: Były burzliwe z powodu bardzo dużej rotacji muzyków. Z czasem udało się ustabilizować ten skład i daj Boże, będziemy to ciągnęli w tym układzie do końca świata albo i dłużej.
Kto jest odpowiedzialny za kompozycje?
Joker: Właściwie wszyscy. Każdy przynosi swoje pomysły, jeżeli takowy się przyjmuje to wtedy robimy coś z tego.
Maru: Najwięcej zajawek ma Kaju, za każdym razem jak przychodzi na próbę to ma jakiś nowy pomysł. Jest tego strasznie dużo.
AS: Tak, młody przynosi bardzo dużo pomysłów. Tarantella Underground to jednak zespół otwarty na wszelkie pomysły każdego z osobna. Nie bawimy się w projekt autorski, w którym jedna osoba paluszkiem nakreśla jak to ma wyglądać. Każdy z nas dokłada coś od siebie, dlatego utwory często różnią się stylistyczne. Każdy ma nieco inną bajkę muzyczną. Nam taki miks się podoba.
J: To można łatwo zauważyć. Jedne utwory są melodyjne inne skoczne, niektóre wręcz punkowe czy po prostu typowe do pogo. Na przykładzie naszych kawałków widać właśnie tę rozbieżność gustów muzycznych w zespole.
A gdybyście mieli nakreślić takie główne inspiracje Tarantelli, to kogo byście wymienili?
AS: Jest to zbitka wszystkiego. Na tapecie mamy kilka utworów, które są aranżowane już nieco poważniej, ale w dalszym ciągu jest to mieszanka absolutnie wszystkich stylów muzycznych.
Jednak na koncercie nie słyszałem wpływów np. hip-hopowych.
M: Nie kuś. (śmiech)
J: Nie wiadomo czy nie powstanie jakiś rap core'owy utwór. Przechodziły już kawałki, w których miały być wstawki reggae'owe. Na szczęście- albo na nieszczęście- jeszcze takowych nie było. Nie wiadomo co najbliższa przyszłość przyniesie, staramy się nie ograniczać.
Czy wasz zespół ma jakiś sprecyzowany przekaz?
J: Przekazu jako takiego nie ma. Utwory są o bardzo różnych rzeczach. Od prostych kawałków o imprezach po poważniejsze tematy.
Jak oceniacie obecną scenę muzyczną w Koszalinie?
AS: Nie jesteśmy od tego żeby innych oceniać. Co byśmy nie powiedzieli, mogło by to być odebrane jako krytykanctwo, a przecież nie o to chodzi. Fajnie, że są ludzie, którym chce się coś robić. Którzy usiłują zrobić coś konstruktywnego. Jest kilka osób, które robią fajne zajawki muzyczne.
J: Co charakteryzuje Koszalin to problemy z zagraniem koncertu. Chodzi o zagranie z kimś. Ciężko jest o pomoc, czy to ze sprzętem, czy w samym zorganizowaniu wspólnego występu. Trzeba polegać wyłącznie na sobie. Sami organizowaliśmy swoje koncerty i pomimo rozmów z innymi kapelami, kończyło się na tym, że cała organizacja spadała na nas.
AS: No tak, Koszalin jest dość specyficzny pod tym względem.
W sierpniu, po półtorej roku wspólnego grania, odszedł od was wokalista Darek Tofiłło. Podjęliście decyzję w mojej opinii bardzo odważną. Zmieniliście wokal z męskiego na damski. Czy to była łatwa decyzja?
M: Sam pomysł był spontaniczny. Działo się to strasznie szybko. Siedziałam w domu i jako fanka płakałam, że teraz Tarantella się rozpadnie. I nagle dostałam propozycję i od Andrzeja, i od Darka abym dołączyła do zespołu. Dalej ryczałam nad tym co to teraz będzie. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. (śmiech)
J: Na początku, martwiliśmy się, że będzie trzeba wszystkie utwory poprzerabiać żeby dopasować do żeńskiego wokalu. Okazało się jednak, że nic nie musieliśmy przebudowywać w kawałkach, bo wszystko bardzo fajnie się zazębiło.
AS: Zdaliśmy się na starą prawdę jaką kiedyś usłyszałem, że wokalista nie musi umieć śpiewać. Wystarczy, że będzie rytmicznie darł mordę. (śmiech)
Wcześniej lirykę tworzył Darek. Kto teraz zajmuje się pisaniem tekstów?
M: Na razie śpiewam teksty Darka. Sama napisałam jak dotąd jeden tekst „Glam Queen” i to jest jedyny nowy kawałek Tarantelli ze mną na wokalu. Staram się nawiązywać do tej tematyki jaką poruszał Darek w swoich tekstach, nie chcę tworzyć czegoś totalnie innego. Jak na razie fajnie to idzie.
Jakie macie plany na najbliższy czas, koncerty?
AS: Na razie skupiamy się na ograniu materiału. Mam nadzieję, że do końca roku uda nam się już coś konkretnie zarejestrować. A jeśli chodzi o koncerty, to czekamy na zaproszenia.
Dziękuję za rozmowę