Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
kultura

Kawałek rockowej młodości

Autor Robert Kuliński/ fot. gł. zespół Under Most 21 Grudnia 2014 godz. 15:20
Sobotnia impreza w Kawałku Podłogi była kolejną okazją dla młodych muzyków, aby zaprezentować swoją twórczość koszalińskiej publiczności. Słuchacze wypełnili lokal po brzegi, a artyści pomimo tremy pokazali pazur.

Pierwszy występ  formacji The Same był prezentacją jednego utworu instrumentalnego. Bardzo młodzi muzycy zabrzmieli soczyście i z finezją. Słyszalne i widoczne było dopracowanie utworu, który zaskoczył bardzo rozbudowaną formą. Świadczy to o bardzo ambitnym podejściem do twórczości. Szkoda, że

The Same

publiczność miała okazję usłyszeć jedynie kilka minut porządnie dopracowanego kawałka.

Po mikroskopijnym występie The Same sceną zawładnął Patryk Dżaman ze swoim zespołem do niedawna występującym pod szyldem RET, a obecnie SET. Dość komicznie prezentował się frontman, który buńczucznie i bardzo narcystycznie  starał się skupić uwagę słuchaczy na sobie. Zdawało się jakby prawdziwa gwiazda rozbłysła na klubowej scenie. Komizm polegał na tym, że grupa  nie zaprezentowała autorskiego materiału, a jedynie trzy kowery, m.in. „Killing in the name ” Rage Against The Machine. Przygotowanie grupy było nad wyraz mizerne.

Patryk Dżaman i SET (dawniej RET)

Zagrywki  gitarowe sprawiały muzykom ogromne problemy, a „pływające” brzmienie pozostałych instrumentów niemal zupełnie zagłuszało głos wokalisty. Mimo to energia, pasja i upór z jakim grupa pogrążała się w  coverach zasługuje na podziw.

Następna formacja  uderzyła z ogromną mocą thrash metalowych riffów. Trio Under Most pokazało, że pomimo młodego wieku i rozpierającej energii jednak można do występu się przygotować fachowo, czego nie można powiedzieć o poprzednikach. Zespół zagrał ostro, szybko i energetycznie, skrzętnie maskując bardzo oszczędną  grę perkusistki. 

Que Pasa?

Na zwieńczenie części koncertowej wieczoru  publiczność oszalała  przy utworach grupy Que Pasa?, która  zaprezentowała pełnowymiarowy set. 

Następnie  odbyło się jam session, które przebiegło dość chaotycznie. Maniakalna potrzeba  wygrania ciężkich metolowo -  rockowych riffów zdominowała wieczór, co w pewnym momencie zaczęło być meczące dla słuchaczy. Stopniowo  publiczność  opuszczała lokal, a poczynania młodych improwizatorów przybierały coraz bardziej  absurdalny kształt.

Choć wieczór pełen był niedociągnięć to pochwalić należy sam pomysł i to, że młode zespoły mają swoją scenę,  gdzie mogą skonfrontować się ze słuchaczami na żywo. Sprzyja to artystycznemu rozwojowi w ramach swoistego „fermentu”. 

Następny artykuł

Czytaj też

Minął rok z kulturą

Robert Kuliński - 28 Grudnia 2014 godz. 20:17
Kończący się rok wypełniły rozmaite wydarzenia kulturalne. Niestety, większości z nich nie warto nawet przypominać. Przyjrzyjmy się kulturze 2014 roku w Koszalinie, szukając ważnych i wartościowych eventów. Na niewątpliwą pochwałę zasługuje działalność Centrum Kultury 105, które  w minionym roku przygotowało szereg imprez na dobrym poziomie. Choć zdarzały się wpadki  to  przynajmniej miłośnicy muzyki mieli okazję zapoznać się z młodymi artystami choćby w cyklu Pure Young Stage, czy serii koncertów jak: Domowe Melodie, UL/KR i Dawida Podsiadły. Jeszcze dwa lata temu wielkimi wydarzeniami Raggafaya w CK 105  były występy artystów pokroju Ryszarda Rynkowskiego. Nowe pomysły, cykle tematyczne i dużo zmian. Powstał Club 105, gdzie można było posłuchać najróżniejszych brzmień, czy spotkać się w ramach wydarzeń Galerii Scena, która od września funkcjonuje w budynku przy ul. Zwycięstwa 105. W końcu amfiteatr latem  został wykorzystany, choćby na marny koncert zwiędłej gwiazdy -  Budki Suflera, czy świetnie prosperującego Kombii. Obok typowej rozrywki zawitała do Koszalina także Brodka, a Raggafaya mogła wystąpić przed własną publicznością na dużej scenie bez obaw, że rozbrykany basista Les Faroosh będzie miał zbyt Takuja Kuroda mało miejsca. Zmienił się też festiwal Hanza, który w końcu nabrał wyrazu międzynarodowego. Występ japońskiego trębacza Takuji Kurody był wydarzeniem wyjątkowym, choć muzycznie nie zrobił na mnie wielkiego wrażenia.Jeśli chodzi o muzykę trudno pominąć rodzimą Filharmonię. Choć w większości repertuar oparł się o muzykę  romantyczną i barokową to zdarzały się prawdziwie przejmujące koncerty. Moim zdaniem wyróżnić i przypomnieć należy koncert z okazji świąt Wielkiej Nocy. Orkiestra pod batutą Franka Zachera Frank Zacher wykonała niebywałe dzieło Mikołaja Góreckiego III symfonię „Pieśni żałosnych”. W roli solistki wspaniała Bożena Harasimowicz (sopran), która arcypięknie wydobyła  specyficzną aurę zawartą w dziele mistrza. Także podczas 48. Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Organowej w koszalińskiej katedrze NMP wystąpił porażający zespół Bornus Consort. To była prawdziwa uczta dla miłośników muzyki z okresu średniowiecza. Les Faroosh Wspomniany wcześniej Les Faroosh, basista grupy Raggafaya pokazał się jako świetny kompozytor i wykonawca podczas wyjątkowego koncertu, gdzie wcielił się w rolę tapera. Stworzył autorską muzykę do filmu „Nosferatu – symfonia grozy”, gdzie  fantastycznie  połączył folkową narrację z syntetyczną kolorystyką rodem z wczesnych lat 80- tych ubiegłego wieku. Ponad wszystkim pobrzmiewała rockowa  drapieżność. Wieczór był elektryzujący. Kończąc podsumowanie muzyczne należy wspomnieć o działalności nieinstytucjonalnej. Pub Z Innej Beczki zaprezentował w minionym roku prawdziwe perły. Sławek Jaskułke grający na niedużym pianinie i fantastyczna atmosfera Espen Leite Skarpenland koncertu tria z udziałem  Espena Leite Skarpenglanda zapadły w pamięć. Natomiast w Kawałku Podłogi ogromna ilość wydarzeń zaskakiwała bardzo ciekawą muzyką, jak choćby wirtuozerskie popisy góralskiego „power bandu” Jazgot albo przezabawny wieczór z CeZikiem. Absolutnym cudem improwizatorskim był występ Olbrzyma i Kurdupla z udziałem niezrównoważonego muzycznie perkusisty Williego Hanne. Było też kilka debiutów na rodzimej scenie rockowej, a zdecydowanie najciekawszym nowym składem w Koszalinie okazał się punkowy zespół Que Pasa? od lewej: R. Ziarkiewicz, A. Zbylut, K. Kuskowski Jeśli chodzi o sztuki plastyczne, czy wizualne nie można powiedzieć, aby Koszalin miał się czym pochwalić w  2014 roku. Jedynie w Galerii Scena konsekwentnie  prezentowana była sztuka świeża i pełna energii. W marcu, jeszcze w starej siedzibie Sceny przy Koszalińskiej Bibliotece Publicznej, można było obejrzeć wystawę prac studentów szczecińskiej Akademii Sztuki. Od instalacji, rzeźb i nietypowego malarstwa po wideoart. Ta wystawa zaowocowała współpracą pomiędzy Galerią a uczelnią, dzięki czemu już w nowych warunkach Sceny w CK 105, można było  zapoznać się z humorystyczną sztuką Rafała Żarskiego, czy Mikołaja Tkacza. Pozostałe instytucje propagujące twórczość plastyczną, czy około plastyczną utrwalały w 2014 roku tradycję koszalińską, czyli przygotowywały ekspozycje nie ze względu wartości prezentowanych dzieł, a raczej z uwagi na wzajemne koligacje towarzyskie zarządzających i artystów. "Kali babki" fot. I. Rogowska Na koniec należy przypomnieć wstrząsającą premierę  w Bałtyckim Teatrze Dramatycznym. Spektakl „Kali babki” w reżyserii Michała Siegoczyńskiego to nie tylko powiew świeżości pod względem formalnym ,ale przede wszystkim opowieść traktująca  dawnego „Tulipana” jako wytrych do zobrazowania emocjonalnej i intelektualnej pustki dzisiejszego społeczeństwa.  Sztuka warta polecenia. Miniony rok nie należał do wybitnych, ale być może rozpoczęły się zmiany, które zaprocentują w nadchodzącym 2015. Życzę tego Wam - Drodzy Czytelnicy - jak i sobie.