Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
kultura

Cukin znów maluje!

Autor Ekoszalin za FB Cukin Koszalin 13 Czerwca 2016 godz. 16:42
- Cisnę mój największy do tej pory mural w życiu – napisał na swoim fanpage znany koszaliński street art'owiec CUKIN. Faktycznie mural imponuje wielkością i kunsztem wykonania.

Cały zeszły tydzień trwały prace nad ogromnym muralem na ekranie dźwiękochłonnym przy ulicy Władysław IV, tuż przy rondzie, u zbiegu z ulicą Tadeusza Mazowieckiego w Koszalinie. Różnica miedzy tym „co było”, a „co jest” przyprawia o zawrót głowy. Ten ogromny obraz namalował... jeden skromny człowiek. Zobaczcie sami.

 

Poprzedni artykuł

Czytaj też

Cukin znów "coś"zmalował

Ala za FB/Tomasz CXukin - 9 Kwietnia 2017 godz. 7:50
Tomasz Cukin,koszaliński street art'owiec skończył malować kolejny mural. "Dla tych, którzy nie mogą zobaczyć na żywo, bo znają zapach tego miejsca, wrzucam fotkę malunku do którego zaprosił mnie ZDM" napisał na swoim profilu Cukin.

Mostek spod znaku Cukina

Dawid Baranowski - 28 Czerwca 2016 godz. 11:59
Młody koszaliński street art'owiec CUKIN jest w trakcie pacy nad swoim nowym dziełem. Od dzisiejszego ranka wizja artysty staje się faktem na zewnętrznych ścianach tunelu pod ulicą Zwycięstwa w Parku Książąt Pomorskich. Po ogromnym muralu na ekranie dźwiękochłonnym przy Władysław IV jest to druga w ciągu kilku tygodni koszalińska praca tego twórcy. - Namacalny projekt nie istnieje, przedstawiłem tylko główne założenia pracy, wszystko inne maluję z głowy – powiedział skromny jak zawsze CUKIN. - Do końca tygodnia, jeśli pogoda pozwoli zakończę pracę po obu stronach mostka.     Warto dodać, ze dzieło powstaje właściwie bez kosztów, za cenę materiałów, których młody artysta użyje malując. Do tematu wrócimy.

Cukin Art w Mielnie

Ekoszalin za www.mielno.pl i FB Cukin Art - 3 Maj 2016 godz. 6:37
Uśmiechnięty, skromny i oddany swojej pasji Cukin tworzy w Mielnie mural. Prace można podziwiać przy głównym wejściu na plażę, koło pomnika morsa. Artysta prowadzi również warsztaty, na których można samemu, sprejem za pomocą kilku trików, które zdradził chętnym wziąć udział w zabawie. Według zapewnień organizatorów wydarzenia, mieleński mural Cukina zostanie zabezpieczony specjalną farbą antygraffiti i na pewno będzie zdobił promenadę do końca sezonu, a niewykluczone, że dłużej.    

Cukin znów maluje

Ekoszalin za FB Cukin Koszalin / Ilustracje Cukin Koszalinh - 7 Września 2015 godz. 6:51
W miniony weekend koszaliński streetartowiec ozdobił elewację tylnej ściany budynku Szkoły muzycznej Yamaha. Na swoim facebookowym profilu zaproponował kilka innych zmian na koszalińskich ulicach. O Cukinie pisaliśmy już wielokrotnie – młody, skromny, niezależny i jak się okazuje - z głową pełną pomysłów. W sobotę od południa pracował nad zmianą wizerunku tylnej elewacji budynku Szkoły muzycznej Yamaha przy ulicy Sucharskiego. Jak wyszło oceńcie sami.     Dzień później na swoim profilu FB zaproponował kilka innych, rewolucyjnych zmian, które wywołały niemałą dyskusję w sieci. A co Wy o tym sądzicie? Poniżej kilka propozycji Cukina.  

Cukin - twórca skromny i ekscentryczny

Robert Kuliński/ fot. gł. arch. ekoszalin.pl/ fotografie użyte w tekście arch. artysty. - 28 Sierpnia 2015 godz. 6:21
Młody, zdolny i niezwykle naładowany energią - zbuntowany i grzeczny za razem. O niełatwej sztuce przeżycia z malunków, niepokornej duszy indywidualisty oraz niestrudzonym dążeniu do spełnienia marzeń z artystą rozmawia Robert Kuliński. Przy Filharmonii Koszalińskiej w miniony weekend pojawiły się łabędzie. Nie są to jednak zwykłe ptaki, a ich wizerunki - stworzone ręką Cukina. Na rozdzielnicy prądu prężą swoje białe szyje ku uciesze  przechodniów. Spotkaliśmy się z Cukinem właśnie w tej scenerii. Na ławce w parku, lustrując kątem oka zachowanie odbiorców, autor malowidła opowiedział co nieco o sobie. Działasz na polu sztuki, która ingeruje w przestrzeń publiczną. Streetart za galerię traktuje mury miast. Czy uważasz, że Koszalin to dobre miasto do tego typu twórczości?  - Specyfika tej sztuki pozwala dostrzec wiele możliwości w codziennym otoczeniu. Wszędzie widzę miejsca, gdzie można by coś namalować. Jeżdżę po Koszalinie rowerem i wypatruje ciekawe przestrzenie, ale niestety nie wszędzie jest to dozwolone.  Jednak z drugiej strony pełno jest  takich ścian, które są oblepione starymi plakatami i można by to zmienić, ale niestety malować nie można, bo potrzebna jest zgoda jakichś urzędników. Oczywiście nie wszystkich to odstrasza, bo można przecież stworzyć dzieło nielegalnie. - Oczywiście, że tak. Mam w tej kwestii niemałe doświadczenie, ale wolałbym nie wgłębiać się w szczegóły. Przede wszystkim mankamentem  takich prac z doskoku, jest brak precyzji. Wiadomo - trzeba się śpieszyć żeby straż miejska nie wlepiła mandatu. Czas i swoboda w działaniu jest moim zdaniem niezwykle ważna, bo ja traktuję taki mural jak pomnik. Coś, co ma upiększyć miasto.  Dlatego udałeś się do koszalińskiego zakładu energetycznego z prośbą o udostępnienie rozdzielnic prądu. Efekt można podziwiać tuż przy Filharmonii Koszalińskiej. Kiedy rozmawialiśmy w weekend o tej akcji wspomniałeś, że masz plany, aby wszystkie „skrzynki” energetyczne ozdobić malunkiem. Kiedy pojawią się kolejne prace? - Jest z tym problem. Myślałem, że jak zobaczą efekt, to będę mógł pracować codziennie. Już się napaliłem. Okazało się, że wszystko wymaga cierpliwości. Liczyłem, że już dostanę pozwolenie na kolejne „skrzynki”, ale taką decyzję musi podjąć odpowiednia osoba, a  pismo musi przejść przez kilkanaście biurek. Poza tym oni mają inne sprawy na głowie - co rozumiem - rachunki itp. Myślałem, że dostanę decyzję od ręki, bo oferuję swoją pracę przecież za darmo. No, ale niestety muszę czekać a szkoda, bo teraz mam dużo czasu i mógłbym w tydzień z dziesięć takich „skrzynek” pomalować.   Dlaczego tak bardzo ci zależy na tym, aby w ten sposób upiększyć miasto? - Jest lato. Ludzie przyjeżdżają nad morze, niektórzy jak mają jakąś przesiadkę, to pójdą na spacer do centrum miasta i co? Mogą sobie najwyżej katedrę obejrzeć. A przecież każda katedra wygląda w sumie tak samo. Kiedyś widziałem nawet widokówkę z Koszalina, gdzie było zdjęcie Atrium. To już przesada. Żeby centrum handlowe było jedną z atrakcji miasta?  Myślę, że stworzenie np. takiej trasy miejskich murali, było by dużo ciekawsze. Jednak nie jest łatwo  zdobyć pozwolenie na takie działania twórcze. - Ja przede wszystkim się nie znam. Nie wiem gdzie pójść, z kim rozmawiać. Teraz udało mi się w zakładzie energetycznym. Ale, żeby móc pomalować ścianę budynku legalnie, to już nie wiem kogo prosić o pozwolenie. Ja jestem od malowania. Fajnie by było, gdyby udało się stworzyć taką grupę. Ktoś załatwi pozwolenie, ugada urzędników, a ja  przygotuję projekt i namaluję mural. Boję się, że już niedługo przyjdzie zima i co? Będę mógł co najwyżej bałwany sobie lepić i to nielegalnie. Łabędzie w parku przyciągają uwagę. Wiele osób robi sobie z nimi zdjęcia. Masz jakiś klucz do tego, aby twoje prace podobały się właściwie każdemu odbiorcy? - To zawsze jest kompromis. Łabędzie są świetnym przykładem, bo z jednej strony podobają mi się, ale są też wzorem bezpiecznym i uniwersalnym. Wiem, że nie wszystkie moje pomysły przypadły by większości do gustu. Dobór tematu musi być przemyślany. Chcę, żeby  moje murale podobały się zarówno pięciolatkom jak i osobom w wieku 100+.Jak to wyglądało kiedyś. Czy mały Cukin od zawsze przesiadywał nad kartką z całym arsenałem kredek i flamastrów, czy dopiero kiedy zetknąłeś się ze streetartem zacząłeś tworzyć? - Od zawsze coś rysowałem. W szkole nauczycielki zabierały mi zeszyty, bo zaczynały się rysunkami, a dopiero gdzieś na końcu była wzmianka o temacie lekcji. Później te same nauczycielki prosiły mnie w czasie przerwy, żebym coś im narysował. To było sprytne, bo tylko tak mogły mnie usadzić w jednym miejscu, żebym nie biegał. (śmiech). Doczekałem się nawet własnej gabloty z moimi pracami w szkole. Brałem udział w jakiś konkursach, zapraszali mnie do szkół plastycznych, ale nie skorzystałem. Nie chciałem, żeby mi ktoś narzucał jak i co mam malować.   Czyli nie mas żadnego wykształcenia plastycznego?-  Kiedyś w telewizji usłyszałem takie określenie „profesjonalna amatorszczyzna” i myślę, że to idealnie pasuje do mojej twórczości.        Oprócz wcześniejszych nielegalnych i teraz legalnych działań w przestrzeni miejskiej,  malujesz na zamówienie w domach klientów. Jest to chyba intratne zajęcie. Czy się mylę? - Od 15 lat się tym zajmuję. Zaczęło się o tego, że ktoś poprosił mnie o malunek. Potem to się rozniosło pocztą pantoflową. Przyszły propozycje z klubów, jak i od innych osób prywatnych. Z tej działalności da się przeżyć, ale nie wyżyć. Musiałem znaleźć normalną pracę, a po godzinach dorabiać malując. Zdecydowanie gorzej jest zimą, bo w tym okresie ludzie raczej nie robią remontów. Wtedy praca od 7:00 do 15:00 się przydaje. Powiedz o swoich marzeniach twórczych. Oprócz dużego murala, podobno chciałbyś pomalować gitarę? - Tak, to już niedługo nastąpi. Mam już gitarę do pomalowania, co prawda akustyk, ale za to ma tę kobiecą talię (śmiech). Malowałem róże rzeczy, ale np. marzy mi się teraz ozdobienie lodówki.Czy masz jakichś swoich mistrzów? Są jacyś artyści, których podziwiasz? - Kurcze nie mam pamięci do nazwisk. Raczej poruszają mnie  pojedyncze prace różnych twórców. Poza tym z wiekiem to wszystko się zmienia. Niedawno zrozumiałem, jak np.  w galerii wisi obraz, gdzie na płótnie znajduje się tylko jedna kreska. Kiedyś się z tego się śmiałem. Teraz już rozumiem, że w malowaniu przechodzi się etapy.  Kiedy osiąga się już pewien poziom, to wszystkie te trójwymiary itp. przestają być autentyczne. Czasem wystarczy ta jedna kreska, postawiona w tym konkretnym punkcie i mówi znacznie więcej niż cała kompozycja. Murale w innych miastach Polski są już powszechnym elementem  kultury miejskiej. Jak uważasz dlaczego tak jest, że w Koszalinie to dopiero pączkuje?- Sam tego nie rozumiem. Dzwonią do mnie ludzie z innych miast, proponują, żebym coś namalował, coś dla nich zrobił, a w Koszalinie cisza. Nie wiem, może nie mają numeru telefonu?     Oby udało się rozruszać Koszalin. Powodzenia i dziękuję za rozmowę. 

Cukin legalnie w przestrzeni

Robert Kuliński - 22 Sierpnia 2015 godz. 20:54
Po raz pierwszy koszaliński twórca streetartu przygotował swoje dzieło w przestrzeni publicznej miasta legalnie. Mieszkańcy mogą je podziwiać w Parku Książąt Pomorskich, na rozdzielnicy prądu, tuż obok Filharmonii Koszalińskiej. Widok kunsztownej pracy Cukina zapewne zaskoczy  koszalinian, którzy wybiorą się na spacer. Park zyskał świetną ozdobę, a artysta – jak sam mówi – spełnił swoje marzenie. Zachęcamy do lektury, krótkiej rozmowy z Cukinem - twórcą, którego nie można nazwać zwykłym graficiarzem, a malarzem pełną gębą. fot . Cukin Koszalin (fb) Chyba po raz pierwszy udało ci się stworzyć coś legalnie w przestrzeni publicznej. Jak do tego doszło?  - Od piętnastu lat maluję artystycznie na zamówienie mieszkania i zawsze marzyłem o tym, abym mógł namalować coś w mieście bez  konieczności ukrywania się. Widywałem świetne murale w innych miastach, a Koszalin niestety w tej materii jest bardzo do tylu. Najpierw zostałem zaproszony do Darłowa, aby tam wykonać pracę w ramach tamtejszego budżetu obywatelskiego. Jednak projekt nie przeszedł. Tego samego dnia, kiedy otrzymałem informację, że się nie udało, poszedłem do Energi i przedstawiłem swoją propozycję.Ciekaw jestem reakcji  pracowników tej firmy.- Byli bardzo zdziwieni, ale kiedy usłyszeli, że nie chcę żadnych pieniędzy tylko proszę o udostępnienie rozdzielnicy, zgodzili się na razie w ramach próby. Jeśli mieszkańcom się spodoba, to będę mógł działać dalej.Czyli namalowałeś kunsztowny mural nie otrzymując żadnego wynagrodzenia? fot . Cukin Koszalin (fb) - Wiedziałem, że jeśli będę zabiegał o sponsorów i jakiekolwiek wsparcie finansowe, mogę się nie doczekać. Sam kupiłem wszystkie materiały.Z czego wynika taka chęć upiększenia miasta?- Jak już wspomniałem Koszalin na tle innych miast w Polsce wypada bardzo słabo, jeśli chodzi o streetart. Chcę żeby to się zmieniło. Postanowiłem jednak wziąć sprawy we własne ręce. Być może moje działnia pobudzą innych. Poza tym chciałem zostawić po sobie jakiś ślad w Koszalinie, wyjść poza usługowe malowanie wnętrz i w końcu legalnie zwalczać szarość naszego miasta.Jakie jest twoje największe marzenie względem murali.- Oj,dzisiaj właśnie spełniłem jedno ze swoich największych marzeń. Jestem w takiej euforii, że unoszę nad ziemią. Oczywiście marzy mi się duża praca, na ścianie budynku, powiedzmy z  boku kamienicy lub bloku. To by było wspaniałe. Nikt nie przeszkadzał ci przy pracy?- Nie, ale dziwnie się poczułem, gdy podeszli do mnie strażnicy miejscy. Kiedy pokazałem papier, potwierdzający że mogę legalnie pracować -  odeszli. Nie było żadnej rozmowy. O to właśnie mi chodziło, żebym mógł działać swobodnie, bez pośpiechu i obawy przed mandatem.Gratuluję uporu i pomysłu. Dziękuję za rozmowę. Czekamy na wasze głosy. Jak podobają się wam cukinowe łabędzie? Artysta  podkreślił, że szukał tematu korespondującego z tym konkretnym miejscem. Warto także zastanowić nad zasponsorowaniem twórcy przy kolejnych realizacjach, gdyż zakup materiałów to nie mały wydatek. Kontakt z artystą  oraz galerię prac, można znaleźć pod linkiem -  Cukin Koszlain .