Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
sport

Czy kobiecy basket w Koszalinie to przeszłość?

Autor Artur Rutkowski 26 Sierpnia 2015 godz. 6:17
Od ponad roku w Koszalinie nie istnieje żaden klub w kategorii seniorskiej w koszykówce kobiet. Po rozpadzie drugoligowej KSKK Koszalin. wydaje się, że już nigdy możemy nie wrócić do czasów, kiedy to drużyna z naszego miasta była jedną z najlepszych w kraju. Sprawdziliśmy czym obecnie zajmują się byłe zawodniczki wspomnianego klubu.

- Z tego, co nam wiadomo to tylko Kasia Bogucka kontynuuje karierę koszykarską, a parę dziewczyn wraz z nami w poprzednim sezonie grało w Baskecie Miastko, w 2 lidze. Stworzyłyśmy też damską drużynę w KALK, gdzie nawet przyzwoicie nam szło. - opowiadają Monika Machnikowska i Kinga Razik. Dziewczyny nadal pozostają wierne swojej dyscyplinie sportu, ale już nie jako zawodniczki - Trenujemy dzieciaki w  Baskecie Koszalin - dodają.

 

Jak wiemy to właśnie o Baskecie, w ostatnich tygodniach zrobiło się głośno i to nie tylko w Polsce. Powodem całego zamieszania była dwójka wychowanków, która kontynuować karierę będzie w Hiszpanii. - W naszym zespole mamy parę perełek, ale najważniejsze w tych czasach jest to, że dzieci chcą się ruszać, a że robią to pod naszym okiem – nic tylko się cieszyć. - opisuje Machnikowska.

 

Byłe zawodniczki KSKK często wracają pamięcią do czasów kiedy rywalizowały z innymi . Okazuje się, że obecnie kobieca koszykówka kuleje nie tylko w naszym mieście. - Najważniejsze, że miałyśmy okazję grać. Teraz nie mamy takiej możliwości, nigdzie w pobliżu nie ma żadnej damskiej drużyny. Zostaje nam tylko KALK, co i tak cieszy. - wspomina Razik.

 

Dziewczyny wierzą, że jeszcze kiedyś w Koszalinie odrodzi się żeński basket. - Niestety nie ma kto się za to wziąć. Większość wychodzi z założenia, że i tak nic nie osiągniemy. Miasto w żaden sposób nas nie wspiera, nie chce na kobiecą koszykówkę seniorską dać ani grosza. My możemy pracować za darmo, ale kredytu brać nie będziemy. - podsumowały rozżalone byłe koszykarki.

 

Przypomnijmy, że w drużynie prowadzonej przez Andrzeja Curyla grały praktycznie same koszalinianki, a wywalczyły nawet prawo gry w play offach o awans do pierwszej ligi i to dwukrotnie. Niestety, w tych półfinałach z powodu braku pieniędzy KSKK nie zagrało.

 

- Nie jesteśmy w tym osamotnieni. Wiele innych klubów w kraju jest w podobnej sytuacji. Dla naszego zespołu udział w zawodach byłby symboliczny, gdyż nie mamy szans finansowych na udział w rozgrywkach I ligi kobiet. Minimalny koszt gry w tej klasie rozgrywkowej to ok. 100 tyś. zł. - z rozgoryczeniem mówił wówczas szkoleniowiec Curyl.

 

Pewne jest jedynie to, że Andrzej Curyl razem ze sztabem szkoleniowym tak łatwo się nie podda. Obecnie prowadzone są zajęcia zawodniczek z roczników 2006 i 2007. Z dużą pomocą rodziców planowane są akcje szkoleniowe - zgrupowania i turnieje.

 

Trudno sobie wyobrazić, aby w Koszalinie nie było drużyny w żeńskim baskecie. Tym bardziej, że praca szkoleniowa w klubie KSKK zaczęła przynosić oczekiwane efekty.

 

Przypomnijmy, w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych poprzedniego wieku nasze województwo miało dwa zespoły w ekstraklasie (CZARNI Szczecin i AZS Koszalin), dwa zespoły w ówczesnej II lidze  (Ogniwo Szczecin i Bałtyk Koszalin) i kilka zespołów w tzw. lidze międzywojewódzkiej. A dzisiaj?

Poprzedni artykuł