Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
sport

Wciąż zaskakują!

Autor Patryk Pietrzala 30 Września 2014 godz. 12:10
Drużyna – SG VfB/SC Peine 1, w której występuje Paweł Prądziński, zaliczyła kolejne zwycięstwo w ramach rozgrywek drugiej ligi niemieckiej.

SG VfB/SC Peine 1 to tegoroczny beniaminek drugiej ligi niemieckiej. Większość ekspertów badmintona skazywało tę ekipę na spadek, jednak pierwszy mecz pokazał, że drużyna Pawła Prądzińskiego ma ogromny potencjał i może sporo namieszać w całej stawce. Tym razem SG VfB/SC Peine 1 grali z kolejnym utytułowanym zespołem – SG Vechelde/Lengede 1.

 

Peine ograli swoich rywali dosyć wyraźnie, wygrywając w przeciągu całego spotkania 6:2. Paweł Prądziński dwukrotnie wygrywał. Najpierw w parze z Frankiem Juchimem pokonał debla Kutlu Arslana/Wolf-Dietera Papendorfa 2:0 (21:18, 21:17). W pojedynku z Henningiem Zanssen, koszalinianin pokazał klasę zwyciężając 2:0 (21:10, 21:5).

 

- To kolejny świetny mecz naszej drużyny. Cieszy zwycięstwo, na które z pewnością zasłużyliśmy. Za każdym razem chcemy udowodnić wszystkim, że nieprzypadkowo znaleźliśmy się w drugiej lidze i jesteśmy w stanie wygrać z każdym zespołem. Jestem usatysfakcjonowany moim zwycięstwem w singla, ponieważ dwa lata temu przegrałem z tym samym zawodnikiem. Zrewanżowałem się z nawiązką – powiedział Paweł Prądziński.

 

 

 

 

 

Czytaj też

Prądziński wygrywa w Turnieju Elity

Patryk Pietrzala - 24 Lutego 2014 godz. 14:00
To kolejne, bardzo ważne zwycięstwo przed zbliżającymi się Mistrzostwami Polski. Paweł Prądziński po raz kolejny wyprzedził całą stawkę i zajął pierwsze miejsce w Turnieju Elity. Koszaliński badmintonista, Paweł Prądziński, wygrał kolejny turniej. W podwrocławskiej Ślęzy rozegrano zmagania Elity – turniej kategorii B. Rozstawiony z pierwszym numerem Prądziński przeszedł jak burza przez fazę grupową, gdzie na swojej drodze spotkał dwóch zawodników. W pierwszym starciu, koszalinianin pokonał Mariusza Kabata (AZS AGH Kraków) 2:0 (21:14, 21:14). W kolejnym pojedynku, Prądziński pokonał 2:0 (21:8, 21:10) reprezentanta gospodarzy – Jana Wolańczyka z KS Ślęża.   Po wolnej rundzie w ćwierćfinale, nadszedł czas na zmagania w półfinale. Prądziński wygrał po trzech setach (20:22, 21:4, 21:10) z Michałem Szymczakiem (UKH Chojnik Jelenia Góra). Najbardziej emocjonującym pojedynkiem był wielki finał Turnieju Elity. Wydawało się, że koszalinianin wróci ze srebrnym medalem, bo w ostatnim secie przegrywał z Dariuszem Janikiem (AGH Kraków) nawet 11:16, jednak dzięki woli walki i determinacji wygrał 21:19 i mógł się cieszyć z kolejnego zwycięstwa (11:21 14:21 21:19).   - Jestem bardzo zadowolony z wygranej. Szczególnie z meczu finałowego, który trwał 70 minut. W 3 secie przegrywałem już 11:16, a mimo to udało mi się ostatecznie wygrać to spotkanie i cały turniej – skomentował Paweł Prądziński.      

Prądziński: Wiele do poprawy

Patryk Pietrzala / fot. fb.com - 20 Września 2013 godz. 15:01
Zapraszamy do przeczytania wywiadu z Pawłem Prądzińskim. Koszalinianin odnosi spore sukcesy w badmintonie, jest liderem rankingu krajowego do 22 lat i zajmuje obecnie trzecią pozycję wśród seniorów w Polsce. Patryk Pietrzala: W jakim wieku wyjechałeś z Koszalina, by dalej grać w badmintona? Gdzie wówczas trenowałeś?   Paweł Prądziński: W wieku 18 lat wyjechałem do Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Słupsku, gdzie z najlepszymi juniorami z kraju miałem dogodne warunki do treningu. Nieco później, swoje umiejętności podnosiłem w ośrodku kadry młodzieżowej w Białymstoku. Ostatni rok mieszkałem w Warszawie, gdzie trenowałem już z kadrą seniorską.   Aktualnie występujesz w Niemczech. Jak ocenisz poziom bundesligi na tle polskich lig?   - Obecnie reprezentuję BC Peine w 2 lidze (odpowiednik lig piłkarskich - przyp.red.). Różnica jest duża, głównie w finansach. Za naszą zachodnią granicą moi rówieśnicy mają komfortowe warunki do treningu i rozwoju. Dlatego każda wygrana bardzo cieszy.   Co jest Twoim najbliższym celem?   - Moim celem na ten sezon jest wprowadzenie swojego zespołu do wyższej ligi. Poza grą w Bundeslidze, chcę zdobyć medal Mistrzostw Polski seniorów i awansować do pierwszej setki w światowym rankingu.     Przeczytałem kiedyś, że Twoje nazwisko widniało na liście najlepiej zapowiadających się zawodników badmintona w Polsce. Wciąż się rozwijasz czy może już jesteś w pełni ukształtowanym badmintonistą?   - Mam jeszcze wiele rzeczy do poprawienia, nie czuję się graczem kompletnym. Wręcz przeciwnie, wiem, że muszę się jeszcze dużo nauczyć, by być zawodnikiem wysokiej klasy. Dużo czasu poświęcam na odpowiednie przygotowanie fizyczne, żeby mieć większy komfort gry na turniejach.   Opowiedz o swoich sukcesach. Co jest jak do tej pory Twoim najlepszym osiągnięciem?   - Myślę, że moim największym sukcesem juniorskim jest międzynarodowy tytuł Mistrza Słowacji z 2009 roku, w grze podwójnej. Jeśli chodzi o seniorski badminton, to tegoroczny brązowy medal Mistrzostw Polski Seniorów, gdzie byłem najmłodszym graczem na podium wraz z kolegą Jackiem. Brązowy "krążek" Otwartych Mistrzostw Litwy z maja - to także dobry rezultat. Poza tym jestem liderem rankingu krajowego do lat 22. Wśród seniorów zajmuję obecnie trzecią pozycję. W kategorii młodzieżowej, jestem aktualnym wicemistrzem Polski.   Co trzeba zmienić, by dyscyplina sportu, jaką jest badminton, była nieco bardziej popularna w Polsce?   - Myślę, że głównym problemem w naszym kraju jest popularyzacja w szkołach oraz brak dużego sukcesu np. medal Igrzysk Olimpijskich, dzięki czemu moglibyśmy zaobserwować tzw. bum na badminton. Tak było z Małyszomanią, czy też z siatkarzami. Jak są emocje i sukcesy, to ludzie sami zaczną interesować się badmintonem, który w Azji czy Skandynawii jest wręcz uwielbiany.   Czy to jest sport, na którym idzie zarobić?   - Owszem,  z badmintona idzie się utrzymać. Nie są to na pewno takie pieniądze jak w tenisie czy piłce nożnej. Turnieje najwyższej rangi,  tzw. Super Series osiągają pule ponad miliona dolarów. W Polsce niestety jest z tym gorzej. Ciężko tutaj pozyskać sponsorów, czego sam jestem przykładem. W Europie zawodnicy utrzymują się głownie z danych lig.