Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
sport

Mielczarek: Walczymy do końca

Autor Damian Zydel 7 Kwietnia 2014 godz. 12:02
Akademikom nie udało się awansować do fazy TOP 6, jednak podopieczni Igora Milicicia zapowiadają walkę do samego końca o upragnioną fazę play-off.

Rozmowa z Arturem Mielczarkiem, kapitanem AZS Koszalin po meczu ze Śląskiem Wrocław (77:75):

Następny artykuł

Czytaj też

Czwarte do kolekcji

Patryk Pietrzala / fot. Artur Rutkowski - 6 Kwietnia 2014 godz. 21:42
Koszykarze AZS Koszalin zaliczyli czwarte zwycięstwo z rzędu. Tym razem podopieczni trenera Igora Miliciia pokonali Śląsk Wrocław 77:75. Koszalinianie zdominowali Śląsk od pierwszych minut spotkania. Akademicy grali efektownie, chętnie dzielili się piłką, a w obronie świetnie sobie pomagali. Już po trzech minutach gospodarze prowadzili różnicą dziewięciu punktów. Jak zwykle motorem napędowym AZS był Krzysztof Szubarga, który mądrze rozdzielał piłkę wśród graczy obwodowych i podkoszowych.   Spotkanie było prowadzone w szybkim tempie, akcje nie trwały dłużej niż 14 sekund. Taki stan rzeczy odpowiadał wrocławianom, którzy szybko przechodzili do kontr i wykorzystywali potknięcia AZS w obronie. Na dystansie wolni byli Skibniewski, Kikowski oraz Gabiński i w efekcie koszykarze Śląska odrobili wszystkie straty do gospodarzy.   O ile w pierwszej kwarcie kibice zgromadzeni w Hali Widowiskowo – Sportowej mogli podziwiać festiwal ofensywy, o tyle w drugiej kwarcie obie drużyny skupiły się na defensywie. Akademicy mieli sporo problemów w ataku, ponieważ na parkiecie zabrakło Krzysztofa Szubargi, który zwyczajnie musiał odpocząć.   W połowie drugiej kwarty do głosu doszli koszykarze Śląska, którzy po raz pierwszy objęli prowadzenie. Koszalinianie nie odpuszczali i wciąż walczyli. Świetne spotkanie rozgrywał Artur Mielczarek, który do przerwy uzbierał siedem punktów. Po powrocie Krzysztofa Szubargi, gra Akademików wyglądała znacznie lepiej. Na sam koniec pierwszej połowy, dzięki wspomnianemu Mielczarkowi, koszalinianie po raz kolejny prowadzili.   W trzeciej kwarcie inicjatywę przejęli koszykarze z Wrocławia, którzy zaczęli trafiać z dystansu. Koszalinianie starali się jak mogli, w ich grze widać było determinację i zaangażowanie, jednak ciężko było odpowiedzieć na seryjne trafienia zza linii 6,75m. Na trzy minuty przed końcem kwarty AZS przegrywał różnicą pięciu punktów.   Kolejny świetny mecz w biało-niebieskich barwach zaliczył Krzysztof Szubarga, który oprócz rozdzielania piłek, dobrze odnajdywał się w roli strzelca dystansowego. Kolejne niezłe spotkanie rozgrywał także LaceDarius Dunn. Amerykanin wreszcie był nieco bardziej agresywny i stwarzał zagrożenie dla defensywy Śląska z dosłownie każdej pozycji.   Czwarta kwarta to popis gry Akademików. W obronie świetnie spisywał się Darrell Harris, a z dystansu trafiali Robinson, Wołoszyn i Dąbrowski. Po rzucie tego ostatniego koszalinianie wyszli na trzypunktowe prowadzenie. Śląsk zaczął się gubić, to już nie była ta sama drużyna, która imponowała konsekwencją i spokojną grą w ofensywie. Na pięć minut przed końcem spotkania kolejną trójkę dla AZS rzucił Darrell Harris. Wrocławianie odpowiedzieli jednak rzutem Gabińskiego i pewnym było, że gospodarzy czeka kolejna emocjonująca końcówka.   Wydawało się, że Śląsk przejmie inicjatywę, tymczasem Akademicy niesieni głośnym dopingiem wyszli na czteropunktowe prowadzenie na 36 sekund przed końcem meczu. Wrocławianie nie dawali za wygraną, spod kosza trafił Miller. Goście mieli na sowim koncie tylko jeden faul zespołowy. Przez ponad dziesięć sekund koszalinianie uciekali graczom Śląska i ostatecznie faulowany był Dunn, który był perfekcyjny na linii.   Po chwili za trzy trafił Johnson, a Dunn nie pomylił się na linii. Następnie Akademicy faulowali Skibniewskiego, który specjalnie przestrzelił rzut osobisty. Na szczęście dla gospodarzy zbiórkę wywalczył Wołoszyn i koszalinianie mogli cieszyć się z następnego zwycięstwa.