Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
kultura

Metal zalał Kawałek

Autor Robert Kuliński 9 Kwietnia 2016 godz. 3:04
Działo się! Wieczór w Kawałku Podłogi wypełniły brzemienia metalowe o mocno imprezowym charakterze. Heavy i thrash absolutnie pochłonęły w większości młodocianą publiczność.

Trzy formacje dokonały bezwstydnego najazdu na koszaliński gród, siejąc totalne spustoszenie wybuchowym ładunkiem decybeli. Poziom był zróżnicowany, ale kolejność występów doskonale dawkowała emocje.

 

Zdecydowanie najbardziej kanciastą wersję thrash metalu zaprezentował skład bardzo młodych zapaleńców ze Szczecina, występujących pod nazwą Frenatron. Młody wiek i nadwyżka energii doskonale rekompensowały niedoróbki w postaci monotonnej dramaturgii. Można było wręcz odnieść wrażenie, że wciąż wybrzmiewa jeden utwór, ale nie odbierało to muzykom scenicznego uroku. Pasja z jaką młodzi zaserwowali swój recital, udzieliła się części słuchaczy, którzy wspierali orkiestrę pod sceną.

 

Nie tylko jednak muzyka „żarła” narowiście wypracowanym kanonem thrashu. Także oldschoolowy image frontmana robił swoje. Baty z grzywką, na klacie logo Motorhead i tenisówki. Trudno byłoby uznać Frenatron za poważną formację, bo pastiszu jest tu wiele. Nic w tym jednak zdrożnego, bo technicznie grupa zaprezentowała się znakomicie, a piejąco – skrzeczące poczynania wokalne dopisały przysłowiową „kropkę nad i”.

 

 

Najlżejszą atrakcją wieczoru był występ bardzo dobrze znanej w Koszalinie kapeli Steel Drunk. W tym

wypadku jednak dominantą repertuaru był stary i nikomu niepotrzebny do niczego hard rock. Muzycy z taką gracją i finezją odgrywali przewidywalne co do sekundy kompozycje, że występ nie mógł się nie udać. Dodatkowym urozmaiceniem były akrobatyczno - choreograficzne popisy, co sprawiło, że słuchaczy jakby trochę pod sceną przybyło.

 

Dbałość o show i profesjonalnie opracowany banał obranej przez trio stylistyki, urzekał i porywał do zabawy. Niestety muzycy przeciągnęli swój występ co w pewnym momencie przestało bawić. Mimo to należy pochwalić zapał i pomysłowość, choćby w prezentacji swoistego medleya opartego na motywach z repertuaru Pantery. Steel Drunk to urodzeni showmani oraz świetni muzycy i chyba dobrze, że wykonują

totalnie umarły gatunek muzyczny, bo w innym wypadku w ogóle nie byłoby to śmieszne.

 

 

Gwiazdą i prawdziwą petardą wieczoru był poznański ThermiT. Formacja także znana koszalińskiej publiczności. Trzy lata temu muzycy zdobyli nagrodę od zachwyconej rzeszy słuchaczy podczas festiwalu Generacja. Nie zdążył wybrzmieć trzeci takt pierwszego utworu, a cała publiczność zgromadzona w Kawałku już stawiła się pod sceną.

 

W powietrzu załopotało od headbangingu. Górne kończyny rozentuzjazmowanych małolatów, co chwila wyrzucały ponad głowy tłumu rogate pozdrowienie. Natomiast chór podchmielonych gardeł entuzjastycznie wtórował wokaliście wykrzykującemu bojowe jednosylabowe wołacze.

 

ThermiT zabrzmiał soczyście i porażająco. Stylistyka heavy i thrash z odwołaniami do klasyki i to tej najbardziej klasycznej ze wszystkich możliwych klasyk, zapłonęła żywym ogniem. Ujmująco zabawny wokal i totalne przerysowanie maniery nie pozostawiały złudzeń. Wieczór należał do poznaniaków, którzy bawią się metalem jak nikt inny.

Następny artykuł