Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
kultura

Milczenie Owiec nie milczy

Autor Robert Kuliński 13 Marca 2016 godz. 11:18
Byłoby lepiej gdyby zespół Milczenie Owiec zastosował się do swojej nazwy i zamilkł. Niestety na fali „antyradiowej” popularności grupa tworzy i koncertuje promując swój najnowszy album „Niepokoje”.

Kwintet wystąpił w minioną sobotę na scenie Kawałka Podłogi. Publiczność, która przybyła do lokalu składała się z najbardziej zagorzałych fanów, którzy pamiętali grupę jeszcze sprzed ośmiu lat, kiedy to muzycy zagrali w naszej metropolii. Około 30 osobowa reprezentacja fanów rocka spotkała się w sobotni wieczór, aby wspierać formację, która brzmi jak tysiące podobnych z pogranicza popu, rocka i parametalowej papki.


Impreza obfitowała także w humorystyczne elementy. W ramach supportu wystąpiła niemiecka grupa Start A Revoltution. Muzycy zaprezentowali komiczny wymiar ekspresji scenicznej, znanej z anteny MTV Rocks. Pełna dramatyzmu choreografia wokalisty Malika Aziza oraz synchroniczne bujanki gitarzystów, naprawdę mogły wywołać uśmiech. 

Skład wykonał to co powinno ująć każdego nastolatka, czyli ostre gitary i pełen emocjonalnego przejęcia wokal. W praktyce przypominało to próby wskrzeszenia mody z początku XXI wieku, kiedy to takie formacje jak Lostprophets, czy Papa Roach świeciły triumfy wśród młodzieży. Ówczesne małolaty garściami czerpały inspiracje do buntu z wcześniej

wspomnianej anteny MTV. Metalowo – hardcorowej stylistyce, pieprzu dodały wyćwiczone gesty dopracowane do najbardziej subtelnego zarzutu grzywki. Warto też wspomnieć o chóralnym perfekcjonizmie. Trzy wokale niekiedy nadawały kompozycjom charakteru hymnu.


Natomiast zespół Milczenie Owiec rozpoczął swój występ instrumentalnym utworem o progresywnej stylizacji. Soczyste solo gitary i pompatyczna oprawa miały być zapowiedzią nadchodzącego rockowego majstersztyku. W istocie trudno muzykom odmówić umiejętności, opanowania instrumentu oraz solidnego zaaranżowania utworów. Pod względem technicznym faktycznie zespół zabrzmiał profesjonalnie. Szkoda, że cały ten wysiłek zmierza w kierunku Antyradia.


Ciężkie gitary i rozbudowana rytmika, splatała się w romansie z popową manierą. Ileż to jest podobnych grup? Z jednej strony muzycy starają się uchodzić za formację rockową, a z drugiej zależy im na posłuchu i tym, aby mimo wszystko piosenki były przyjemne. Słowo „przyjemnie” to klucz do rozwikłania zagadki beznadziejności 99% propozycji kulturalno – rozrywkowych w nadwiślańskim kraju, ale to na inny artykuł.   

Obok energetycznych utworów, zabrzmiały także rockowe ballady, gdzie wcześniej zamanifestowany progresywny sznyt, zbliżył Milczenie Owiec do Bajmu. 

Trzeba podkreślić, że muzyka rockowa to już totalny przeżytek. Aby ożywić tego trupa należy to robić z głową. Jeżeli zespół stara się oprzeć swoje brzmienie na kobiecym wokalu, to powinien on mieć coś charakterystycznego i choć odrobinę charyzmy. Niestety mamy do czynienia z polską formacją, której wystarczy Aleksandra Wysocka. Wokalistka obdarzona pospolitą barwą i kompletnym brakiem charakteru. Jakie kobiety polskiego rocka zaistniały i stały się faktycznymi ikonami? Te które miały w sobie iskrę i pazur - Kora, Ortodox, czy Chylińska. Choć nie każda z wymienionych pań przewodziła wartościowej formacji, to jako forntwoman były dla swoich zespołów swoistymi lokomotywami. Milczenie Owiec niestety stoi na bocznicy.

Koncert był przeznaczony dla tych, którzy odnajdują spełnienie na antenie Antyradia. Można wręcz rzec, że Milczenie Owiec to rock dla księgowych i pań z sekretariatu, gdzie w ciągu dnia, przy pracy wybrzmiewa im z odbiornika muzyka reklamowana hasłem „rockowo bezkompromisowi”.