Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
kultura

Trzy temperamenty

Autor Robert Kuliński 26 Lutego 2016 godz. 11:20
Czwartkowy wieczór w Pubie z Innej Beczki dla miłośników free impro, był czymś więcej niż ucztą. Trio Mazurkiewicz, Mełech i Trilla, zaprezentowało muzykę, która przeniosła publiczność w zupełnie inny wymiar.

Pub Z Innej Beczki na łamach naszego portalu traktowany jest już z niemałym nabożeństwem. Wynika to z tego, że propozycja koncertowa, jaką przygotowuje ekipa lokalu, zachwyca oryginalnością i jakością. Jednak miniony koncert był tak poruszający, że  dotychczasowa estyma cyklu „Jazz w Beczce” przekroczyła granicę skali.

Zespół, który tworzą znamienite osobistości, nie mógł zawieść, choć swobodna improwizacja to temat niesłychanie trudny. Trzech muzyków o zupełnie innych temperamentach, scaliło swoją muzyczną inwencję, proponując sztukę – bo tak należy traktować muzykę - najwyższej próby.


Grupą umownie dowodził Jacek Mazurkiewicz, znany już koszalińskiej publiczności autor wspaniałej „3Fonii”, którą zaprezentował właśnie w Beczce w 2014 roku. Kontrabasista w układzie tria stał się ostoją - punktem zaczepienia, czy odnośnikiem przypominającym o kierunku muzycznych poczynań pozostałym. Transowy puls nadawał „kompozycjom” wytrawnego smaku.  Mazurkiewicz z wyczuciem i dbałością o całokształt występu, stonował swoje dźwiękowe chuligaństwo. Dzięki temu powstała fantastyczna klamra, czy spoiwo dla trzech, jakże różnych charakterów twórczych     


Postacią najbardziej absorbującą bębenki uszne był Vasco Trilla. Hiszpański perkusista obdarzony niebywałą wyobraźnią. Czym byłaby jednak sama fantazja, bez mistrzowskiego warsztatu? Trilla  nie ogranicza się jedynie do naciągów i blach - cały instrument traktuje jako doskonałe narzędzie generowania dźwięków. Przestrzenie jakie potrafił wydobyć ze zwykłego ride'a za pomocą smyczka, czy  harmonie dobierane z rozmaitego rodzaju perkusjonaliów, zaskoczyły nawet zagorzałych miłośników free impro.

 

 


Całości przewodził, najbardziej tradycyjny w formie, klarnet Piotra Mełecha. Na tle „sonorów” bębnów i niemiłosiernym transie kontrabasu, artysta zaiskrzył ognikami słowiańskiego ducha. Może to brzmieć pretensjonalnie, ale Mełech w istocie wzbogacił ambientowy szkielet, ludową śpiewnością. Nie znaczy to, że jego  poszukiwania miały charakter folkowy. Bardziej chodzi o klimat i figlarność, można nawet rzec sowizdrzalstwo wygrywanych dźwięków.

Ważne w opisie minionego koncertu to fakt, że artyści byli różni, ale nie podkreślali swojej odrębności nachalnym kontrastem. Można wręcz powiedzieć, że kilka razy muzycy skręcili w stronę wspólnego jamowania, ale były to momenty, od których odbijali się,  zataczając coraz to bardziej zamaszyste kręgi muzycznej eksploracji. Wydarzenie w malutkim pubie  zapadnie w pamięci autora tych

słów na bardzo długo.  

Tak różnorodnej podróży muzycznej warto było się oddać w całości. Tym bardziej, że nie był to improwizatorski hard core. Dźwiękowa eskapada tria była pełna lekkości i światła. Pomimo wielu elementów abstrakcyjnych, narowistych zwrotów akcji, całość splatała się w we wspólnym (kolektywnym?) docieraniu do podstawowych braw, co oczywiście nie nastąpiło. Najbardziej urzekającym w koncertach tego typu twórców, jest element niedopowiedzenia, co wyostrza apetyt na więcej. 

     
Koncert był wspaniały ze wszech miar. Słyszeć wybitnych instrumentalistów w artystycznej kreacji, to bezcenne doświadczenie, tym bardziej, że dało się wyczuć dystans i za razem wielką miłość do muzyki. Cieszy też fakt, że coraz więcej osób chętnie zasila grono beczkowej publiczności.

Występ tria oprócz prezentacji improwizacji na polu formy, treści, barw oraz tekstury brzmienia, wywołał też refleksję. Jak wielu elementów muzycznych jesteśmy pozbawieni w codziennym życiu?  Nie ma już miejsca na coś poza standard w powszechnym obiegu. Rozmyślania można zakończyć smutnym stwierdzeniem, że za sprawą rozgłośni radiowych, stacji telewizyjnych i sponsorowanych kanałów w internecie, de facto jesteśmy ogłuszani. Dlatego warto śledzić wydarzenia w Beczce, po to by usłyszeć.