Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
kultura

Rockowy piątek Kreski

Autor Robert Kuliński/ fot. Artur Rutkowski 3 Października 2015 godz. 12:40
Piątkowa propozycja muzyczna w Studenckim Klubie Kreślarnia, okazała się być druzgocącym niewypałem. Publiczność nie stawiła się tłumnie, a używając języka chemicznego, były to ilości śladowe.

W najbardziej tłumnym momencie wieczoru, parkiet przed sceną wypełniło około dziesięć osób. Nie ma się czemu dziwić. Występy zupełnych no name' ów, czyli szczecińskich formacji ETA i Curcuma, nie były żadną konkurencją dla lokalnych zespołów grających w Kawałku Podłogi, czy koncertu punkowych wyjadaczy z Farben Lehre w pubie Graal.


Piątek był bogaty w atrakcje koncertowe. Postanowiliśmy zajrzeć do Kreski, aby sprawdzić jak atrakcyjne są koncerty rockowe pod szyldem Leszka Chmielewskiego. Słowo ŻENADA, jest jedynym, nadającym się do publikacji wyrazem opisującym poziom artystyczny obydwu formacji prezentujących się na scenie klubu studenckiego.

Jako pierwszy zaprezentował się zespół ETA. Jedyną nadzieją tej grupy jest bardzo młody wiek muzyków. Być może kiedyś uda się formacji zabrzmieć autorsko i rasowo. Póki co można było usłyszeć jak bardzo niezdecydowany jest repertuar szczecinian.


Kompozycje opierały się na do bólu wtórnych zagrywkach hard rockowych, serwowanych z dramaturgią pop rockową. Melodyka i walory liryki nie grzeszyły polotem. Jedynie zgranie zespołu i całkiem soczyste gitary sprawiały, że odcinając  aktywność poznawczą, słuchacze mogli potupać nóżką. To nie nastąpiło, bo praktycznie nie było komu tupać.

Niestety koncert Curcumy nie zmienił specjalnie wydźwięku artystycznego wieczoru. O ile po młodych z ETy można jeszcze czegoś oczekiwać, to  dojrzały wiek facetów z  grupy występującej pod szyldem przyprawy, nie zwiastuje nic dobrego.

Niejednokrotnie na łamach naszego portalu, pojawiały się konkretne zarzuty względem kapel odgrywających zwietrzałe inspiracje z lat 90. ubiegłego wieku i początku XXI wieku. Curcuma idealnie

wpasowuje się w model kolejnego rockowego klonu, bez krztyny oryginalności. Muzycy zaprezentowali set listę bogatą w ciężkie brzmienia czerpiące garściami z telewizyjnego nu metalu, grung' owe mielizny liryczne i hard rockową sztampę. W istocie to idealna formacja na antenę jedynej, niepokornej rozgłośni rockowej w Polsce, która lubuje się w utrwalaniu badziewia wedle schematu: „przejmujący” wokalista, klarowne przesterki i  jednostajne tempo.

Garstka słuchaczy poderwała się z krzeseł dopiero, kiedy zabrzmiały covery, a te nie grzeszyły innowacyjnością. Nie raz już pisaliśmy o tym jaką żenadą jest przerabianie utworów popowych na ostre gitary. To żadna innowacyjność i każdy taki coverek brzmi identycznie. Słuchacze mogli podziwiać „Left outsiede allone” z repertuaru wokalistki występującej pod pseudonimem Anastacia.

Muzycy Curcumy odważyli się także wziąć na warsztat „Iron Mana”  Black Sabbath, jednak w wersji rodem z MTV Rocks. Wes Borland, czy  Sully Erna byliby dumni z poczynań szczecinian.

Już dziś w Kreślarni impreza z polskim disco. Oczywiście to tylko dywagacje, ale całkiem możliwe, że parkiet będzie pełny. 

Czytaj też

„Kreska” nie stanie się klubem discopolowym

Robert Kuliński/ fot. arch. pryw. M. Górski - 29 Października 2015 godz. 15:50
Po rozmaitych próbach reanimacji „Kreski”, kilku nieudanych koncertach rockowych, pustkach w weekendy, doszło do zmiany zarządu Stowarzyszenia Millennium, które prowadzi klub. Z nowo wybranym prezesem organizacji Michałem Górskim, rozmawia Robert Kuliński. Niecały tydzień temu doszło do zmiany zarządu Stowarzyszenia Millennium. Co się takiego stało? - Dotychczasowe władze podały się do dymisji. Jedną z przyczyn była trudna sytuacja klubu Kreślarnia. Przedstawiciele poprzedniego zarządu sami stwierdzili, że potrzebna jest „świeża krew” i nowe pomysły. Oczywiście jako młodzi działacze możemy liczyć na pomoc starszych kolegów.Czy znane są już nowe pomysły na rozwój „Kreski”?- Stowarzyszenie Millennium ma swoje cele statutowe. Klub Studencki Kreślarnia powstał po to, żeby  nasza organizacja miała środki na swoją działalność. Z racji tego, że w ostatnich miesiącach było słabo, to też zbyt wiele pieniędzy nie mogliśmy przeznaczyć na działania. Nie chodzi tu tylko o wydarzenia rozrywkowe, ale także inne przedsięwzięcia pro studenckie, jak np. konferencje, współpraca z samorządami, czy kameralne spotkania, które miałby promować jakąś aktywność młodych ludzi.Czyli zmiany są konieczne. Czy wiadomo w jakim kierunku pójdą?- Bez zmian nie ma mowy o tym, aby klub wyprowadzić na prostą. Przede wszystkim nowy zarząd chce skupić się na bardzo ścisłej współpracy ze środowiskiem studenckim. Czyli reagować na wszelkie pomysły, być cały czas ze studentami, żeby wiedzieć jakie są nastroje, jakie tendencje i jakie żacy prezentują nastawienie do różnego rodzaju  imprez, wydarzeń kulturalnych. Chcemy nawet wybadać preferencje muzyczne.  Sam byłem całkiem niedawno studentem, więc pamiętam jak to było. Czasem zasugerowaliśmy jakiś pomysł na imprezę i udawało nam się wypełnić lokal.Jedną z  przyczyn nikłego zainteresowania ofertą klubu, może być z roku na rok, mniejsza liczba studentów. Czy nie warto rozszerzyć oferty klubu poza środowisko akademickie? - Oczywiście nie uciekniemy od  niżu demograficznego. Trzeba się dostosować do sytuacji i zastanowić nad tym, czy nie należy zmienić odrobinę profilu klubu. Na chwilę obecną plan eventów pozostaje bez zmian, ale w przyszłym tygodniu będziemy już w stanie przedstawić zarys naszych pomysłów.Chcemy sprawić, żeby Kreślarnia znów cieszyła się popularnością, jak za lat swojej świetności. Czy sprofilowanie na disco polo wchodzi w grę?- Muzyka disco, czy dance jest jednym z gatunków muzycznych, jakie lubią młodzi ludzie. Nie chcemy  z góry zakładać, że disco polo jest złem, ale wiem do czego pan zmierza. Na pewno nie będzie tak, że w Kreślarni zabrzmi wyłącznie muzyka taneczna. Głównym założeniem jest wprowadzenie możliwie najszerszej oferty rozrywkowej, tak aby każdy znalazł coś dla siebie. Oczywiście musimy mieć na uwadze względy komercyjne, ale na pewno nie dojdzie do tego, że „Kreska” stanie się tylko i wyłącznie klubem discopolowym. Myślę, że różnorodność z jakiej lokal słynął niegdyś, to najlepszy sposób, żeby pogodzić oczekiwania klubowiczów z kwestią finansową.Dziękuję za rozmowę.