Informacja dotycząca polityki plików cookies: Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności. Zamknij.
Koszalin, Poland
kultura

Dwa bieguny rocka

Autor Robert Kuliński/ fot Artur Rutkowski 29 Sierpnia 2015 godz. 10:04
Piątkowy koncert Elephant's Escape i Whoiswho był okazją do usłyszenia bardzo znaczącego kontrastu. Pierwsza formacja zaprezentowała typowe rock'n'rollowe podejście do muzyki gitarowej, natomiast rodzimy kwartet, po raz pierwszy wystąpił w pełnowymiarowym „programie”, który zachwycił słuchaczy.

Poznańską orkiestrę tworzy pięcioro muzyków, których zafascynowały brzmienia bardzo sztampowe. Energia i zaangażowanie wykonawców niestety nie przełożyła się na odbiór publiczności. Funkujący rock odwołujący się miejscami do klasyki rythm'n'bluesa,  jedynie lekko rozbujał zgromadzonych w Kawałku Podłogi. Trudno jednak mówić o szaleństwie, bo repertuar grupy nie był zbytnio porywający. Można wręcz rzec, że wtórny i nudnawy. Elephant's Escape można śmiało określić mianem standardowej kapeli knajpianej.

Wszelkie zabiegi wodzirejskie wokalistki Kamili, bezbłędne solówki gitarzystów i dopracowane lekkie  brzmienie, niczym nie wyróżnia grupy spośród tysiąca takich samych formacji. Natomiast ratowanie się coverami popularnych, radiowych „przeboików”,  jedynie utrwala wizerunek Elephant's Escape jako zespołu, który trzyma się kanonu i nigdy nie zaoferuje nic więcej, niż „piosenki do piwa i pod nóżkę”.

Wieczór, który zdawał się być zwykłym pubowym spotkaniem z muzyką rockową, zmienił swój wydźwięk, gdy na scenie pojawili się czterej młodzi mężczyźni z Koszalina, występujący pod szyldem Whoiswho. Zespół gościł już na łamach naszego portalu i zawsze zgarniał pochlebne wersy. Były to jednak niepełne opisy, gdyż grupa jeszcze nigdy nie zaprezentowała swojej twórczości w pełnej krasie. Zawsze były to najwyżej trzy utwory.

Tym razem muzycy przygotowali pełen set, który urzekł słuchaczy świetnym brzmieniem, doskonale skomponowanymi piosenkami, ale przede wszystkim świeżością. Whoiswho nie stroni od przebojowych chwytów, ale nie ma w tym ni krztyny łaszenia się do publisi.

Początek występu koszalinian wypełniły nowofalowe, chłodne barwy z klawisza oraz gitarowe przestrzenie i senny puls sekcji rytmicznej. Intro nieśpiesznie przeszło w pierwszy utwór „Wieżowce”. Tekst o samotności podmiotu lirycznego, zaskoczył bardzo fajnym zagospodarowaniem słowa. Żadnego banału, czy wymyślnych metafor.

Tak właściwie można by określić całą twórczość zespołu. Utwory pomimo rytmów  wręcz tanecznych, czerpiących z disco i indie rocka – nie są typowymi radiowymi zapychaczami. Jest przebojowość i wysmakowanie w zdobnictwie muzycznym, ale nie ma tu efekciarstwa. Dominuje  groove rodem z drugiej połowy lat 80- tych. Punkowa motoryka, chłodna otoczka, elementy disco, popu, szczypta post - rocka i częste zwroty w stronę pierwocin gitarowej psychodelii, tworzą klarowną mieszankę.

Słuchacz nie ma do czynienia z chaotycznym zlepkiem rozmaitych inspiracji. To raczej wyważony i zmiksowany z chemiczną precyzją koktajl, w którym mogą rozsmakować się zarówno fani przebojów  radiowej Trójki, jak i miłośnicy alternatywy.

Po każdym utworze muzycy otrzymywali gromkie oklaski, a nawet dzikie okrzyki zachwytu. Nie doszło do pląsaniny pod sceną, ale trudno bawić się przy tekstach emanujących depresyjnym opisem świata. Na

koniec część publiczności obdarowała muzyków owacją na stojąco. Chłopaki z Whoiswho w podzięce zagrali bis i to jaki!

Granie coverów to raczej marna sztuka, która z reguły dotyczy muzyków pozbawionych jakiejkolwiek kreatywności. Zdarzają się jednak takie przeróbki, które weszły do kanonu. Przypomnieć należy choćby Joe Cockera i jego wersję „With a little help from my friends”, czy „All along the Watchtower” Hendrixa.

Oczywiście przywoływanie takich nazwisk w kontekście koszalińskiego koncertu wydaje się być wręcz śmieszne, ale Whiswho ujęli garstkę starszej publiczności i fanów dawnych brzmień z Jarocina, doskonałym coverem. Muzycy w pełni oddali klimat oryginału i utrzymali własny charakter brzmienia, nie udając wyprawy w czasie. Słowa: „Nie mówię nic, nie powiem więcej nic” zabrzmiały w ustach Jakuba Staniaka (klawiszowca , autora tekstów i wokalisty Whoiswho) przejmująco. „Komisariat”  z repertuaru 1984 zyskał na sile i został wzbogacony przez „naszych chłopaków” o lekko psychodeliczne  tony. Był to piękny ukłon w stronę jednego z najciekawszych okresów polskiej muzyki niezależnej.

Na jesieni mają pojawić się studyjne nagrania Whoiswho. Czekamy z niecierpliwością. 

Następny artykuł

Czytaj też

Whoiswho zdobywa laury!

Robert Kuliński/ fot. gł. Agnieszka Górska - 7 Maj 2016 godz. 6:05
Zdecydowanie najbardziej oryginalna formacja koszalińskiego grajdołka, odnosi sukcesy w Polsce. Muzyka kwartetu Whoiswho zachwyca jurorów ogólnopolskich konkursów. W miniony weekend muzycy zdobyli I wyróżnienie w Olsztynku, a na początku kwietnia zdeklasowali konkurencję w Brodnicy. Wydawać by się mogło, że takie sukcesy cieszą przede wszystkim zespół. Jednak nasza redakcja od początku kibicuje grupie, więc kolektywnie podzielamy zadowolenie z naszych chłopaków.   fot. wojciechgruszczynski.pl Przypomnijmy - Whoiswho to kwartet zawiązany w 2014 roku przez Dominika Chłopeckiego (gitara), Aleksandra Pelca (gitara basowa i wokal), Filipa Skazińskiego (perkusja) i Jakuba Staniaka (klawisze i wokal). Sceniczny debiut w rodzimym grodzie nastąpił podczas eliminacji do Seven Festiwal. Przesłuchania odbywały się w kilku klubach w Polsce. Waldemar Misczor prowadzący Kawałek Podłogi przyłączył się do krajowej inicjatywy i tak spośród paru amatorskich orkiestr, które wystąpiły w Koszalinie, Whoiswho zakwalifikowała się do dalszego etapu selekcji, jednak nie dotarła do finału.   arch.ekoszalin.pl Później przyszedł sukces na Łowcach Talentów, czyli niezależnym przeglądzie organizowanym przez Stowarzyszenie Rozwoju Talentów Akademia +. Tworzy je środowisko skupione wokół wspomnianego Kawałka Podłogi. Dzięki wygranej, zespół zarejestrował swoją pierwszą płytę w studiu Radia Koszalin. Krążek „Czas przestrzeni miast” pojawił się na początku bieżącego roku.   Kwartet aktywnie promuje swoją twórczość w Polsce. Oprócz tras koncertowych - m.in. u boku Romantyków Lekkich Obyczajów - zespół wystartował w ogólnopolskich konkursach dla młodych formacji. Okazało się, że było warto.   fot. wojciechgruszczynski.pl Koszalińska orkiestra odniosła znaczący sukces w Brodnicy podczas Open Music Festiwal. Impreza organizowana przez Ośrodek Kultury, to być może marginalny festiwalik, jakich pełno w Polsce, ale nazwiska w jury robią wrażenie. Komisja w składzie: Jacek Bryndal (Kobranocka, Atrakcyjny Kazimierz), Zbigniew Krzywański (Republika, Depresjoniści) i Mariusz Składanowski (dziennikarz Radia Gra) przesłuchała około 12 zespołów całej Polski.     - Po obradach Panowie jednomyślnie zdecydowali o naszym zwycięstwie. Przyznali nam nagrodę finansową oraz możliwość występu na Campingu Brodnickim w wakacje - relacjonuje Dominik Chłopecki, który zdobył także wyróżnienie dla najlepszego gitarzysty festiwalu. To nie lada zaszczyt. Otrzymać laury uznania od m.in. Krzywańskiego z legendarnej Republiki, to rzecz wielkiej wagi. Przynajmniej autor arch.ekoszalin.pl niniejszego tekstu uważa, że wyróżnienie od współtwórcy biało – czarnych songów lat 80. i 90., to coś dużo bardziej wartościowego, niż uznanie takiego Van Halena, czy „Slasha”.   Drugie miejsce zajęła formacja, z którą chłopaki z Whoiswho zdołali się zakumplować w kuluarach. - Podczas przesłuchań największe wrażenie zrobił na nas zespół Deep Down Inside z Sochaczewa, z którym po przesłuchaniach nawiązaliśmy nić porozumienia – opowiada Chłopecki - Nasi nowi znajomi zdobyli drugie miejsce. Podczas rozmowy przy pakowaniu sprzętu okazało się, że spotkamy się z nimi w Olsztynku na Mazurach.   Tak też się stało. Na konkursie ProRock Festiwal to właśnie koledzy z Sochaczewa odebrali koszalinianom grand prix. Nasi chłopcy zdobyli I wyróżnienie, czyli de facto drugie miejsce. Otrzymali nagrodę finansową oraz możliwość zrealizowania płyty live w Radiu Olsztyn.   arch.ekoszalin.pl Chłopecki wspomina, że nie tyle nagroda zrobiła na zespole wrażenie, ale sama impreza. - Zaskoczył nas rozmach przedsięwzięcia. Świetnie wyposażona scena z dużą ilością świateł oraz kilku techników czuwających nad porządkiem imprezy. Ogarnęła nas niepewność, kiedy zorientowaliśmy się z kim staniemy w szranki. Przyjechały zespoły, które powoli przebijają się na szersze wody. Nie było tam nikogo z przypadku, a ich poziom wykonawczy tylko potwierdzał newsy, które docierały do nas z Internetu, że łatwo nie będzie.     fot. BDK - Brodnicki Dom Kultury. Udało się jednak „pokonać” 12 orkiestr z Polski. Drugie miejsce nie jest przecież takie złe, zważywszy na to, że tym razem poszczęściło się kolegom. - Po werdykcie zbiliśmy piony, porobiliśmy sobie zdjęcia i pojechaliśmy dalej w trasę - kończy wspomnienia Chłopecki.   Gratulujemy i nie posiadamy się z radości, że grupa powstała w Koszalinie odnosi sukcesy. Tym bardziej, że muzyka Whoiswho odbiega od naddzierżęcińskich standardów. Życzymy powodzenia w zdobywaniu polskiej estrady.

Czas Whoiswho

ekoszalin POLECA Robert Kuliński - 30 Grudnia 2015 godz. 11:41
Jedna z najciekawszych formacji koszalińskiej sceny muzycznej - Whoiswho, rozpoczyna ofensywę promocyjną. Już 3 stycznia oficjalnie ukaże się pierwszy materiał grupy, zarejestrowany dzięki nagrodzie z przeglądu Łowcy Talentów. Whoiswho to czwórka muzyków znana koszalińskiej publiczności z wcześniejszych występów w zespołach Undercity, Pokaz Sztucznych Ogni, Romantycy Lekkich Obyczajów, czy Świadomość. Dominik Chłopecki, Kuba Staniak, Aleksander Pelc i Filip Skaziński w sierpniu weszli do studia Koncertowo - Nagraniowego Radia Koszalin, gdzie mieli nagrać singiel. Okazało się, że muzycy zarejestrowali cały swój materiał. Realizacją  zajęli się Jarosław Ryfun i Adam Iwaszkiewicz. Natomiast za miks i mastering odpowiada Piotr Owczarzak. Oprawę graficzną zapewniła Olga Szadkowska.  Płyta zatytułowana „Czas przestrzeni miast”, to zbiór ośmiu kompozycji, które kilkakrotnie w kończącym się roku, wybrzmiewały na rozmaitych scenach Koszalina i nie tylko. Muzycy zagrali m.in. w Warszawie i Trójmieście. Album album opatrzony, bądź co bądź, pretensjonalnym tytułem, w warstwie muzycznej prezentuje się nad wyraz ciekawie. Siłą grupy jest  fantazyjne  pomieszanie rozmaitych wpływów. Przeważa stylistyka  indie rocka, ale można odnaleźć także szczyptę syntetycznych brzmień rodem z lat 80. ubiegłego wieku. Utwór „∞” przywołuje skojarzenia z falą powrotu disco, którą zapoczątkowali Brytyjczycy z Franz Ferdinand.  Nie jest to jednak kopia, ale stonowana inspiracja. Wokal Aleksandra Pelca zderza taneczną motorykę z niemal folkowym zaśpiewem. Z czasem kompozycja nabiera barw  post rockowych, po to by w finalnie uderzyć mocnymi akordami. Zdecydowanie jednym z ciekawszych momentów krążka jest piosenka „Pies ogrodnika”. Wstęp z miejsca wprowadza słuchacza do mroźnej atmosfery lat 80. ubiegłego wieku. Duch Bilińskiego, na całe szczęście, pojawia się tylko jako  zarys i oniryczne tło. Ostry riff kieruje ową chłodną aurę w stronę nadchodzącej katastrofy emocjonalnej podmiotu lirycznego. Wyważenie pomiędzy drapieżnym tematem, a przestrzenią sprawdza się doskonale. Takich piosenek w Polsce dawno już nikt nie grał. Jednak najbardziej urzekającym w „Psie ogrodnika”, jest kolejny element świadczący o odwadze muzyków. Po prześledzeniu  duchowej i mentalnej beznadziei bohatera tekstu, zresztą wyśpiewanego z mocnym ładunkiem emocjonalnym, pojawia się nic innego jak trance (!). Cały utwór dąży do bardzo zaskakującego i fantastycznego finału, gdzie disco/boogie lat 70. i klawisze znane z czasów świetności takich wykonawców jak Blank and Jones, czy ATB, tworzą miks powalający na kolna. Tym bardziej, że  całość spaja prawdziwe rockowy pomruk. Takie przekładańce funkcjonują na całym, ponad półgodzinnym krążku. Whoiswho to zespół, który nie ma żadnych ograniczeń. Mimo wielkiej mnogości bardzo nietypowych dodatków, niekiedy „od czapy”, słucha się rzeczywiście konkretnej propozycji. Kwartet zasługuje na uwagę każdego, kto lubi dobre piosenki o fajniej strukturze i bardzo ciekawych tekstach.Płycie można jednak coś zarzucić. Przede wszystkim post punkowy pazur, jaki grupa prezentuje na koncertach w ogóle się nie pojawia. Jego miejsce zajął indie rockowy sznyt brzmieniowy, co może odstraszać poszukiwaczy dosadniejszych dźwięków. W niektórych utworach  „przepordukowanie” wokalu - w sensie miksu i nałożonych efektów - sprawia wrażenie, jakby muzyka płynęła swoim torem, a  głos został doklejony na ostatnią chwilę. Pomimo tego album broni się bardzo oryginalnym  materiałem, który wart jest uwagi. Płyta promocyjna powinna zainteresować wytwórnie, bo kwartet  zawarł na niej cały swój muzyczny potencjał i ogromną pomysłowość. Poniżej prezentujemy utwór otwierający album, czyli  „∞”.